Więcej niż człowiek: przeczytaj fragment klasyki SF
Więcej niż człowiek to kolejna powieść, która ukazała się w serii Wehikuł czasu. Przeczytajcie fragment w dniu premiery.
Więcej niż człowiek to kolejna powieść, która ukazała się w serii Wehikuł czasu. Przeczytajcie fragment w dniu premiery.
Padało przez cały dzień, noc i połowę następnego, a kiedy pojawiło się słońce, woda zaczęła parować; nadal padał lekki deszczyk ciężkich klejnotów, które opadły na bujną nową zieleń. Wszystko przepełniło się wdzięcznością, ziemia głosem pełnym miękkości, liście fakturą, a kwiaty kolorami.
Evelyn przykucnęła na siedzisku przy oknie z łokciami opar tymi o parapet, dłońmi przytkniętymi do policzków, bo przy ich nacisku łatwiej było się uśmiechać. Śpiewała cicho. Brzmiało to dziwnie, gdyż nie wiedziała, co to muzyka; nie umiała czytać i nikt nie powiedział jej o muzyce. Ale były przecież ptaki, a pod okapem domu pobrzmiewał fagot wiatru; słychać było nawoływania i pomruki małych zwierząt w tej części lasu, która do niej należała, oraz — z daleka — z tej, gdzie już nie bywała. To wszystko składało się na ten śpiew, o dziwnych, pozbawionych wysiłku fluktuacjach tonów, charakterystycznych dla instrumentu niespętanego skalą diatoniczną, pełen swobodnych fraz.
Nigdy nie dotknęłam zachwytu
Nie wolno dotykać zachwytu
Piękno, och, piękno dotyku
Szerokie jak liść, między mną a niebem tylko światło,
Dotyka mnie deszcz
Dotyka mnie wiatr
Liście, inne liście, dotknijcie mnie, dotknijcie…
Przez dłuższą chwilę śpiewała bez słów, a potem zamilkła i słuchała bezdźwięcznej muzyki, patrząc na krople deszczu spadające w świetle południa.
Nagle rozległo się ostre:
— Co ty robisz?
Evelyn drgnęła i odwróciła się. Za nią stała Alicia z dziwnie napiętą twarzą.
— Co ty robisz? — powtórzyła.
Evelyn nieśmiało wskazała okno, próbując coś powiedzieć.
— No?
Evelyn powtórzyła gest.
— Tam na dworze — powiedziała. — Ja… ja… — Ześliznęła się z siedziska i wyprostowała. Próbowała się wyprostować, by wyglądać na wyższą. Twarz ją paliła.
— Zapnij kołnierzyk — powiedziała Alicia. — Co się z tobą dzieje, Evelyn? Powiedz mi!
— Próbuję — odparła Evelyn, miękko i z naciskiem. Zapięła kołnierzyk, a jej dłonie powędrowały w stronę talii. Przycisnęła je mocno.
Alicia zrobiła krok do przodu i szarpnęła jej ręce.
— Nie rób tak. Co to było… co robiłaś? Mówiłaś coś? — Tak, mówiłam. Ale nie do ciebie. I nie do ojca. — Nie ma tu nikogo innego.
— Jest — powiedziała Evelyn. Nagle zabrakło jej tchu i rzekła: — Dotknij mnie, Alicio.
— Dotknąć cię?
— Tak, ja… chciałam, żebyś mnie dotknęła. Tylko… — Wyciągnęła ręce. Alicia cofnęła się.
— Nie wolno się dotykać — powiedziała tak delikatnie, jak tylko mogła, walcząc z szokiem. — Co się dzieje, Evelyn? Jesteś chora?
— Tak — odrzekła Evelyn. — Nie. Nie wiem. — Odwróciła się do okna. — To nie deszcz. Tu jest tak ciemno. A tam świeci słońce, tak jasno… Chciałabym, żeby świeciło na mnie, żeby mnie obmywało, jak przy kąpieli, ciepło, wszędzie, dookoła.
— Głuptasie. To wtedy byłoby jasno przy kąpieli… Nie rozmawia się o kąpaniu, kochanie.
Evelyn podniosła poduszkę z siedziska. Objęła ją ramionami i z całej siły przycisnęła do piersi.
— Evelyn! Przestań!
Evelyn zakręciła się wokół własnej osi i popatrzyła na siostrę w taki sposób jak nigdy dotąd. Wykrzywiła usta. Zacisnęła mocno oczy, a kiedy je otwarła, pociekły z nich łzy.
— Ale ja chcę! — krzyknęła. — Chcę!
— Evelyn! — wyszeptała Alicia. Z otwartymi szeroko oczami cofała się w stronę drzwi. — Będę musiała powiedzieć ojcu.
Evelyn skinęła głową i jeszcze mocniej otoczyła poduszkę rękami.
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat