Wieczny pokój: przeczytaj fragment powieści science fiction Haldemana
Mamy dla was do przeczytania początek powieści Joe Haldemana - jednego z klasyków science fiction. Zobaczcie czego możecie się spodziewać po Wiecznym pokoju.


Już jutro, 21 października, do sprzedaży trafi nowe wydanie powieści Wieczny pokój Joe Haldemana. Książka ukaże się w ramach serii Wehikuł Czasu, w której Dom Wydawniczy Rebis publikuje klasyczne powieści (i zbiory opowiadań) science fiction.
Powieść Wieczny pokój opowiada o konflikcie na Ziemi, w którym ekonomiczne potęgi walczą z rebeliantami o zasoby, wykorzystując zdalnie sterowane machiny bojowe. Nieoczekiwanie pojawiają się komplikacje, które mogą całkowicie zmienić sytuację.
Co prawda tytuł Wieczny pokój może sugerować, że jest to kontynuacja Wiecznej wojny tego autora, ale nie jest to prawda. Sam Joe Haldeman twierdził, że jedyne, co łączy te powieści, to zbieżność tematyczna i jego spojrzenie na wojny i konflikty.
Początek Wiecznego pokoju możecie przeczytać poniżej, pod opisem i okładką książki. Autorem przekładu jest Zbigniew A. Królicki.
Wieczny pokój - opis i okładka

Siły Sojuszu toczą niekończącą się wojnę z rebeliantami z krajów Trzeciego Świata. Jej przyczyny są odwieczne: nierówny dostęp do zasobów i bogactw. Nierówności widoczne są też w sposobie prowadzenia walki: sojusznicy dysponują machinami bojowymi, których operatorzy przebywają tysiące mil od pola bitwy i są ze sobą mentalnie połączeni. Jednym z nich jest Julian Class, który coraz gorzej znosi skutki wojny. Wytchnieniem jest dla niego praca naukowa na uczelni i związek z doktor Amelią Harding. Wkrótce i tutaj sytuacja się komplikuje. Naukowcy dokonują bowiem przerażającego odkrycia, w obliczu którego bledną inne problemy. Pojawia się jednak także nieoczekiwana sposobność zakończenia wszelkich trapiących ludzkość konfliktów. Czy wszyscy będą nią zainteresowani…?
Wieczny pokój - fragment książki
Nie było zupełnie ciemno, gdyż nikły błękitny blask księżyca przesączał się przez baldachim liści. I nigdy nie było całkiem cicho.
Trzasnęła nadepnięta gałąź, lecz ciężar ciała stłumił dźwięk. Wyrwany z drzemki wyjec spojrzał w dół, gdzie poruszał się jakiś czarny, ledwie widoczny w ciemności cień. Samiec nabrał tchu, żeby wydać ostrzegawczy krzyk.
Rozległ się odgłos przypominający darcie gazety. Tułów małpy znikł w ciemnym rozbryzgu krwi i rozerwanych narządów. Przecięte na połowy ciało runęło w dół, obijając się o gałęzie.
Może zostawisz w spokoju te cholerne małpy?
Zamknij się!
To rezerwat.
Moja sprawa, więc się zamknij. Ćwiczę strzelanie do celu. Czarny cień przystanął, a potem znów zaczął sunąć przez dżunglę niczym wielki i ciężki wąż. Człowiek, stojąc dwa metry od niego, mógłby go nie zauważyć. Podczerwień go nie wykrywała. Promienie radaru ześlizgiwały się po nim.
Wyczuł woń ludzkiego ciała i przystanął. Zwierzyna w odległości najdalej trzydziestu metrów, samiec cuchnący zjełczałym potem i czosnkiem. Zapach smaru do konserwacji broni i spalonego prochu bezdymnego. Cień sprawdził kierunek wiatru, cofnął się i zatoczył łuk. Ten człowiek będzie obserwował ścieżkę. Dlatego trzeba podejść lasem.
Złapał go od tyłu za szyję i zdjął mu głowę z ramion jak zwiędły kwiat. Ciało zadygotało, zabulgotało i zaśmierdziało. Cień położył je na ziemi i umieścił głowę między nogami.
Niezły numer.
Dzięki.
Cień podniósł karabin mężczyzny i zgiął lufę pod kątem prostym. Potem starannie ułożył broń na ziemi i na kilka minut zastygł w bezruchu.
Nagle z lasu wyłoniły się trzy inne cienie i razem ruszyły w kierunku chatki o drewnianych ścianach obitych aluminiową blachą z puszek po napojach i pokrytą dachem z posklejanych kawałków plastiku.
Cień szarpnięciem otworzył drzwi. Kiedy jaśniejsze od słonecznego światło czołówki zalało wnętrze chaty, włączył się alarm, który gwałtownie wyrwał ze snu sześcioro ludzi na pryczach.
— Nie stawiać oporu! — huknął po hiszpańsku cień. — Jesteście jeńcami wojennymi i zostaniecie potraktowani zgodnie z konwencją genewską.
— Mierda!
Jeden z mężczyzn złapał ładunek wybuchowy i rzucił nim w stronę źródła światła. Wystrzał przypominający odgłos darcia papieru był cichszy od dźwięku rozszarpywanego ciała. Ułamek sekundy później cień trzepnął dłonią bombę jak natrętnego owada. Eksplozja wyrwała frontową ścianę i ogłuszyła wszystkich mieszkańców chaty.
Czarny cień obejrzał sobie lewą dłoń. Działały tylko kciuk i mały palec, a przegub lekko chrzęścił przy poruszaniu.
Niezły refleks.
Och, zamknij się.
Pozostałe trzy cienie włączyły jaskrawe czołówki, zerwały dach chatki i zwaliły trzy pozostałe ściany.
Ludzie w środku wyglądali na martwych — zakrwawieni i nieruchomi. Maszyny zaczęły ich sprawdzać po kolei. Młoda kobieta nagle przetoczyła się na bok i uniosła do strzału karabin laserowy, który do tej pory zasłaniała ciałem. Wycelowała w robota z uszkodzoną ręką i zdołała wzbić obłoczek dymu z jego piersi, zanim została rozerwana na strzępy.
Ten, który sprawdzał ciała, nawet się nie obejrzał.
— Nic — oznajmił. — Wszyscy nie żyją. Żadnych tuneli. Nie widzę też żadnej egzotycznej broni.
— No cóż, mamy trochę materiału do ósmego modułu. Jednocześnie wyłączyły lampy i rozeszły się w cztery strony. Ten z niesprawną ręką przebył około pół kilometra i przystanął, żeby w podczerwieni obejrzeć uszkodzenie. Kilkakrotnie uderzył ręką o udo. Nadal działały tylko dwa palce.
Cudownie. Będziemy musieli oddać go do naprawy. A co miałem zrobić?
Czy ja narzekam? W końcu spędzę część zmiany w bazie. Wszystkie cztery roboty różnymi drogami dotarły na szczyt nagiego wzgórza. Tam przez kilka sekund stały rzędem, z uniesionymi rękami, aż zabrał je nisko lecący helikopter transportowy.
Komu przypada drugie trafienie? — pomyślał ten z uszkodzoną ręką.
W głowach wszystkich czterech rozległ się głos:
— Berryman zareagował pierwszy. Jednak Hogarth zdążył otworzyć ogień, kiedy cel jeszcze żył. Tak więc zgodnie z przepisami dzielą się trafieniem po połowie.
Helikopter ze zwisającymi pod nim czterema żołnierzy kami opadł w dolinę i z rykiem pomknął w noc tuż nad drzewami i w kompletnych ciemnościach. Na wschód, ku przyjaznej Panamie.
* * *
Źródło: Rebis



naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1979, kończy 46 lat
ur. 1989, kończy 36 lat
ur. 1958, kończy 67 lat
ur. 1965, kończy 60 lat
ur. 1976, kończy 49 lat

Lekkie TOP 10
