10 seriali, których nigdy nie zapomnę – Kamil Śmiałkowski
Chyba nikt kto zagląda na ten portal nie ma wątpliwości, że seriale to dziś koło zamachowe kultury. I każdy z nas ma takie tytuły, które jakoś wpłynęły na nas, na nasze życie, na nasze gusty. Oto moje.
Chyba nikt kto zagląda na ten portal nie ma wątpliwości, że seriale to dziś koło zamachowe kultury. I każdy z nas ma takie tytuły, które jakoś wpłynęły na nas, na nasze życie, na nasze gusty. Oto moje.
Babylon 5
Wielka kosmiczna przygoda, którą zawdzięczaliśmy w Polsce TVN-owi (czy to się chyba nazywało na początku Telewizja Wisła...). Wielka kosmiczna epopeja na pięć sezonów, bardzo dobrze i misternie skonstruowany serial J. Michaela Straczynskiego, który jako pierwszy w amerykańskiej telewizji pisał sam. W sensie – nie sztab scenarzystów i co tydzień ktoś inny odpowiada za odcinek, a jeden mózg, który sam tworzy wszystkie odcinki w sezonie. Efekt – serial, który rozmachem, skomplikowaniem (wszech)świata i dokładnością konstrukcji można przyrównać do Władcy Pierścieni.
Friends
A teraz coś do śmiechu. Naprawdę jestem fanem. Byłem od samego początku. I takiego sitcomowego humoru, i Nowego Jorku, który aż tryska z tej opowieści, i w ogóle. W Polsce jako pierwszy pokazywał to Canal+, a z czasem jeden krakowski kolega sprowadzał sobie nowe sezony na VHS-ach (oryginalnych z USA) i pożyczał. Czyli to chyba był też pierwszy serial, który oglądałem ze zrozumieniem po angielsku... Ech, wspomnienia.
Buffy The Vampire Slayer
A to był chyba już w ogóle pierwszy serial, który oglądałem z kaset. Znowu – kolega kupował i sprowadzał ze Stanów całe sezony, a ja pożyczałem i oglądałem. Chociaż czasy liceum były już dawno za mną, to bardzo mi się to podobało, a połączenie nastoletnich problemów z wampirami i innymi demonami wydawało mi się super zabawą. Odtąd Joss Whedon wszedł na krótką listę moich ulubionych twórców i jest na niej do dziś.
The League of Gentlemen
Druga z propozycji zabawnych, acz tym razem to humor angielski. Nie wpisuję tu na listę seriali Monty Python's Flying Circus czy Fawlty Towers (choć oczywiście mógłbym), bo w sumie większe wrażenie zrobili na mnie ci panowie – znacznie bardziej wulgarni, dosadni, równie inteligentni i bardzo śmieszni w opowieści o małym miasteczku i jego problemach. Jeśli nie znacie tego sitcomu – bardzo polecam. To niespełna 20 odcinków (Brytole nigdy nie lubili się przepracowywać), a niech dodatkową zachętą będzie fakt, że jednym z filarów tej ekipy był Mark Gattis, czyli współtwórca Sherlock
The West Wing
Na koniec Aaron Sorkin w swym sztandarowym dziele. Ten serial miał premierę w 1999 roku, więc łapie się rzutem na taśmę na moją listę. Opowieść o codziennym życiu urzędników Białego Domu nie jest ani fantastyką, ani komedią, a mimo to mnie kręci. Może wreszcie zacząłem dorastać, może po prostu Sorkin to wielki serialowy guru, a może to wybitny serial, który każdy powinien obejrzeć. Jeśli go znacie, to nie zapomnijcie o wcześniejszym serialu tego samego twórcy, Sports Night – też bardzo mi się podobał, choć pamiętam, że puszczali go u nas jakoś bez sensu i chyba w niewłaściwej kolejności. Nawet już nie pamiętam, na jakim kanale...
- 1
- 2 (current)
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1961, kończy 63 lat
ur. 1959, kończy 65 lat
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1962, kończy 62 lat