Gwiezdne Wojny po raz pierwszy: refleksje po Powrocie Jedi
W poprzednich redakcyjnych felietonach mogliście przeczytać, czym są Gwiezdne wojny dla ludzi, którzy się na nich wychowali. A co, jeśli ktoś obejrzał je teraz po raz pierwszy?
W poprzednich redakcyjnych felietonach mogliście przeczytać, czym są Gwiezdne wojny dla ludzi, którzy się na nich wychowali. A co, jeśli ktoś obejrzał je teraz po raz pierwszy?
Tak, tą osobą jestem ja. Mojego wspominkowego felietonu o Gwiezdnych wojnach nie przeczytacie właśnie z tego prostego powodu – nie mam żadnych wspomnień. Dla mnie Gwiezdne wojny to coś nowego, coś, co poznałam przed chwilą. Chcę się z Wami podzielić przemyśleniami na ten temat i może sprawić, że ktoś, kto jeszcze nie zdecydował się poznać tego uniwersum, zmieni zdanie.
Nie patrzcie na to, jak nadchodzącą premierą filmu Star Wars: The Force Awakens ekscytują się Wasi rodzice, bracia, siostry, koledzy i koleżanki. Dołączcie do nich, bo warto. W tej starwarsowej gorączce, która trwa i która już niedługo wybuchnie z jeszcze większą mocą, trudno być osobą stojącą z boku. Omija Was coś fantastycznego.
***
Refleksje po Nowej Nadziei | Refleksje po Imperium kontratakuje.
Dziś pora na wrażenia dotyczące filmu Star Wars: Episode VI - Return of the Jedi.
Tekst pisany bezpośrednio po pierwszym seansie.
1. Rewelacyjny kawałek kina
Nie mam żadnych wątpliwości - to był świetny film! Bardzo niewiele można mu zarzucić. Dynamiczny, pełen interesujących zwrotów akcji, pełen emocji. Do tego ze świetną muzyką i potężną dawką błyskotliwego humoru. Powrót Jedi jest filmem świetnie wyważonym, wszystko tu zagrało tak jak trzeba i płynnie posuwało się do przodu. Żadnych przestojów, żadnych przegadanych scen czy rozpaczliwych prób przykrycia niedostatków scenariuszowych efektami specjalnymi. Ba, tu nie było żadnych braków w scenariuszu! Został on dopracowany co do jednego dialogu. Naprawdę, nie mogłam oderwać oczu od ekranu, a jak się już skończyło, to było mi tak smutno... Szczególnie że tak szybciutko musiałam pożegnać się z Yodą. Proszę, proszę, niech on wróci w nowej trylogii!
2. Darth Vader i Luke
Och! Tyle emocji! Aż trudno mi to opisać, ale ten wątek był dla mnie niezwykle poruszający. Tak jak przypuszczałam, to, że Luke dowiedział się prawdy, zmieniło go. Na lepsze. Jego postać zyskała sporo głębi. Jego wahania, rozważania, rozmowy z Yodą, Leią - to wszystko było takie szczere i naturalne. Konfrontacja między nim a Vaderem była doskonała. Nie zmieniłabym ani jednego słowa. To, że ostatecznie siła ojcowskiej miłości zwyciężyła i pozwoliła na przemianę duszy Vadera, było doskonale zazębione w psychologii postaci. Uwierzyłam w to bez problemu. Przepiękna, wzruszająca scena połączenia ojca i syna, a potem jeszcze ten stos pogrzebowy... Przyznaję, oczy zrobiły mi się wilgotne.
3. EWOKI!
Każdy, kto mnie zna, dobrze wie, że nie jestem w stanie oprzeć się nawet jednemu pluszowemu misiowi, a co mówić, jeśli nagle pojawia się ich aż tyle?! Nie wyobrażacie sobie, ile miałam radochy od pierwszego momentu, gdy jeden z tych małych puszystych nerwusów pojawił się na ekranie. Nie mogłam przestać się uśmiechać. I choć oczywiście przez chwilę martwiłam się tym, że początkowo chcieli zrobić z Hana pieczeń, to i tak nie mogłam przestać ich uwielbiać. Tak jak w Nowej nadziei moje serce skradli Han i Chewie, a w Imperium kontratakuje był to Yoda, tak teraz musiały, po prostu musiały być to Ewoki.
4. Imperator
Niesamowicie intrygująca postać, tym bardziej że wcale jej tak dobrze nie poznaliśmy. Jestem zawiedziona tym, że właściwie nie poznaliśmy jego motywacji, pragnień ani tego, co go skłoniło do zostania tyranem. Mam nadzieję, że jest szansa, iż między innymi tego będzie dotyczyć nowa trylogia. Bardzo podobały mi się sceny, w których próbował przeciągnąć Luke'a na ciemną stronę Mocy. Doskonale odegrana i napisana postać. W odpowiednich dawkach zmieszano w niej charyzmę i szaleństwo. Tylko może dobrze by było, jakby się nie okazał być ojcem Hana czy Obi-Wana. Jeden straszny ojciec wystarczy.
5. "Jest jeszcze jeden Skywalker!"
No serio?! Czy oni mają jeszcze więcej takich rewelacji i ukrytych tajemnic? Kolejne ogromne zaskoczenie. Oczywiście pozytywne, bo to zaskakujące, ale jednak kiedy to tylko wypłynęło, to od razu wydało mi się bardzo logiczne i spójne. Jakby wszystkie klocki układanki wskoczyły na swoje miejsce. Wyjaśniła się ogromna odwaga i poświęcenie Lei, jej świetny kontakt z Lukiem. W ogóle w końcu w Powrocie Jedi Leia stała się niezłą postacią, pojawiła się we mnie nić sympatii do tej bohaterki. Nawet jej relacja z Hanem przestała mnie tak irytować i uśmiechnęłam się, kiedy to tym razem ona w odpowiedzi na wyznanie miłosne odpowiedziała: "I know". Nie, nadal nie uważam związku Hana i Lei za jakiś najlepszy pomysł i wspaniały romans, ale w Powrocie Jedi dobrze się ich oglądało.
6. Potyczka u Jabby
Świetne, świetne sceny. Początek filmu świetnie nakręcił mnie na dalszą, poważniejszą już część. W końcu poznałam genezę złotego bikini Lei, a przywitanie Hana i Chewiego było takie rozczulające. Do tego pewny siebie Luke, bezczelny Han, wiecznie panikujący C-3PO, sprytny R2-D2 - wszystko, co najlepsze w Gwiezdnych wojnach. Doskonale zmontowane sceny, ze świetną muzyką, pełne napięcia. Typowo rozrywkowe, ale to była rozrywka na najwyższym poziomie. Z pewnością będę do niej wracać.
7. Tak oto stałam się fanką Gwiezdnych wojen...
Stało się. Poszło właściwie bardzo gładko. Od przyjemnej, niezobowiązującej Nowej nadziei, przez oglądane z zaangażowaniem Imperium kontratakuje, aż po pokochanie emocjonalnego Powrotu Jedi. Ten świat mnie oczarował, poczułam mocne więzi z bohaterami, nie chcę się z nimi rozstawać. Bardzo bym chciała dowiedzieć się, co będą dalej porabiać i jak zakończą się ich losy. Z niesamowitym żalem zostawiałam ich podczas tego świętowania zwycięstwa i mam nadzieję, że będę ich jeszcze mogła zobaczyć. Z łatwością jestem w stanie zrozumieć, dlaczego Gwiezdne wojny mają tyle fanów i dlaczego ich szeregi wciąż będą rosnąć. Dla mnie to już nigdy nie będzie to, co dla kogoś, kto się wychował na tych filmach, ale być może będzie mogło stać się udziałem mojej małej chrześnicy. W tym roku po raz pierwszy zabrałam ją do kina, a jak tylko będzie troszkę starsza, to pokażę jej Nową nadzieję. Nie wyobrażam sobie, żeby jej tego pozbawić.
Moja ocena Powrotu Jedi to 9/10.
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1969, kończy 55 lat