Przygotowując ten artykuł, sama się zdziwiłam, że owszem, dobrych, a czasem nawet świetnych filmów sci-fi/fantasty jest całkiem sporo. I to nawet pomijając wielkie hity jak „Incepcja” czy rebooty serii "Planeta małp". Poniżej prezentuję więc skromny wycinek filmów godnych uwagi. Lista jak zwykle absolutnie subiektywna. Czytaj także: Najlepsze filmy science fiction i fantasy lat 80.

"Imaginaerum"

Nie trzeba być fanem grupy Nightwish, żeby zakochać się w tym filmie. Umieszczenie go w kategorii fantasy może być nieco kontrowersyjne, ponieważ większość zjawisk fantastycznych ma miejsce w wyobraźni starszego kompozytora cierpiącego na demencję. Jednak świat wykreowany przez Stobe Harju jest wizualnie doskonały i niczym nie ustępuje wielkim widowiskom fantasy. Jest to wspaniała podróż przez krainę wspomnień, ale też opowieść o odnajdywaniu na nowo miłości do rodziny. [video-browser playlist="724102" suggest=""]

"Hauru no ugoku shiro"

Nie jestem fanką anime. Nie potrafię na jednym oddechu wymienić tuzina twórców tego gatunku ani zachwycać się złożonością przedstawionych tam światów i wątków. Jednak „Ruchomy Zamek Hauru” mnie po prostu oczarował. Galeria barwnych postaci, bardzo zabawny i po prostu fajny film. A kto nie kocha Kalcyfera, niech pierwszy rzuci kamieniem. [video-browser playlist="724103" suggest=""]

"El laberinto del fauno"

Tego filmu chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Jeśli ktoś go jeszcze nie widział, czym prędzej powinien ten błąd naprawić. Wizualnie wysmakowana wizja Guillermo del Toro to może nie najlepsza propozycja na lato, bo jest to film nieskończenie smutny, ale zdecydowanie wart uwagi i zadumy po seansie. Niesamowite wyczucie obrazu Meksykanina i plastyczność świata przedstawionego sprawiają, że aż szkoda mrugać, aby przypadkiem czegoś nie przegapić. [video-browser playlist="724104" suggest=""]

"Cena mleka"

Coś, o czym zapewne nie słyszeliście. Mały film z małego kraju zwanego Nową Zelandią. Mógłby również nosić alternatywny tytuł „Afera o kołdrę”. Uroczy przedstawiciel realizmu magicznego, z odrobiną magii i wielką dozą poczucia humoru. Zdecydowanie wywoła uśmiech na każdej twarzy. [video-browser playlist="724105" suggest=""]

"Serenity"

Stacja Fox ma bardzo denerwujący zwyczaj anulowania seriali po kilku odcinkach lub jednym sezonie, pozostawiając fanów w stanie zawieszenia i wku… zdenerwowania. Na szczęście czasem udaje się fanom wyszarpać jakieś satysfakcjonujące zakończenie. Tak też było w przypadku „Firefly” – dziś kultowego już dzieła. „Serenity” na upartego można oglądać w oderwaniu od serialu, ale żeby w pełni docenić wszystkie smaczki i nawiązania, trzeba znać telewizyjny pierwowzór. Zapewne ostatnia przygoda Mala i jego ekipy, którą jest nam dane oglądać, jest pełna zwrotów akcji i świetnych sekwencji walki. No i zjawiskowa Summer Glau wykonuje piękny kosmiczny balet. Czego chcieć więcej? [video-browser playlist="724106" suggest=""]
Strony:
  • 1 (current)
  • 2
  • 3
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj