Najlepsze remaki filmów
Czasem się mówi, że remaki to plaga kina, która świadczy o tym, że filmowcom brakuje pomysłów na oryginalne produkcje. Zdarzają się jednak przypadki pokazujące, że przy drugim podejściu można coś zrobić lepiej.
Czasem się mówi, że remaki to plaga kina, która świadczy o tym, że filmowcom brakuje pomysłów na oryginalne produkcje. Zdarzają się jednak przypadki pokazujące, że przy drugim podejściu można coś zrobić lepiej.
Remake wbrew pozorom nie jest czymś, co pojawiło się w XXI wieku z powodu braku pomysłów, jak to często mówi się w przypadkach, gdy ogłaszane są kolejne nowe wersje starych produkcji. Ta forma kina była obecna praktycznie od zawsze i pojawiała się z różnym natężeniem. Wielu widzów może się zdziwić, że w latach 80., kiedy to na ekrany weszło wiele oryginalnych klasyków, w kinach gościła też ogromna liczba remake'ów, chociaż wiele z nich pozostanie na zawsze zapomnianych.
Przez lata powstały jednak też takie, które na tle oryginałów wypadają dobrze, a nawet lepiej - i właśnie na nich się skupimy. Oto najlepsze remaki:
"Heat"
Film Michaela Manna stał się klasyką gatunku, a zawarte w nim sekwencje akcji uznawane są za jedne z najlepszych, jakie kiedykolwiek powstały. Do tego Al Pacino i Robert De Niro po raz pierwszy pojawili się w jednej scenie. Mało kto wie, że Mann zekranizował tę historię po raz pierwszy w 1989 roku pod tytułem "L.A. Takedown". Stworzył półtoragodzinnego pilota serialu dla stacji NBC, który potem wydano w formie filmu telewizyjnego. Ostatecznie serial nie powstał, bo włodarzom nie podobali się aktorzy w głównych rolach, a twórca nie zgodził się na recasting. Ciekawe, co pomyśleli, gdy zobaczyli Ala Pacino i Roberta De Niro...
[video-browser playlist="700764" suggest=""]
"Jûsan-nin no shikaku"
Japoński film o samurajach w reżyserii Takashiego Miike pokazuje, że nawet współcześnie można zrobić dobry i emocjonujący film nawiązujący do klasyków gatunku. Miike zrealizował go na podstawie filmu z 1963 roku pod tym samym tytułem, którego reżyserem był Eichi Kudo. Takim sposobem powstał wysokobudżetowy obraz o samurajach, który jest szalenie krwawą i dobrą rozrywką.
[video-browser playlist="700765" suggest=""]
"3:10 to Yuma"
Remake słynnego westernu pod tym samym tytułem, pochodzącego ze złotego okresu gatunku. James Mangold, reżyser filmu, zdołał stworzyć coś, co poprawia wiele aspektów oryginału i rozbudowuje koncept, oferując o wiele więcej współczesnemu widzowi. Do tego zagrało w nim dwóch świetnych aktorów napędzających opowieść - Russell Crowe i Christian Bale.
[video-browser playlist="700766" suggest=""]
"The Magnificent Seven"
Rzadko zdarza się, aby remake stał się sam w sobie klasyką kina i zarazem swojego gatunku. "The Magnificent Seven" to western, który złotymi zgłoskami zapisał się w historii kina, a tak naprawdę był oparty na japońskim filmie "Shichinin no samurai" Akiry Kurosawy. Udało się stworzyć coś opartego na tym prostym koncepcie, co po przeniesieniu w realia Dzikiego Zachodu dostarczało nie gorszej rozrywki. Obecnie powstaje w Hollywood remake tego remake'a.
[video-browser playlist="700767" suggest=""]
"Cape Fear"
Śmiało można nazwać ten film w reżyserii Martina Scorsese klasyką kina, a mało kto pamięta, że jest to remake obrazu z 1962 roku pod tym samym tytułem. Jak to z dobrymi remake'ami bywa, reżyser potrafił fabułę uaktualnić, poprawić i rozbudować, a dzięki temu otrzymaliśmy produkcję, do której można zawsze wrócić i nadal będzie działać ona tak samo dobrze. Film został wielokrotnie wyróżniany nagrodami.
Ciekawostka - pierwotnie projekt ten chciał zrealizować Steven Spielberg, ale ostatecznie stwierdził, że jest dla niego zbyt brutalny, więc wymienił się z przyszłym twórcą "Przylądka strachu" na... "Schindler's List", której Martin Scorsese nie chciał zrobić.
[video-browser playlist="700768" suggest=""]
"The Fly"
Popularny horror w reżyserii Davida Croneneberga z Jeffem Goldblumem w roli głównej. Oparty jest on w dużej mierze na niemal zapomnianym filmie z 1958 roku oraz opowiadaniu George'a Langelaana. Cronenberg zdołał stworzyć klasykę gatunku, która doczekała się kontynuacji. Sam reżyser w ostatnich latach rozważał zrealizowanie kolejnego sequela, ale na razie do produkcji nie doszło.
[video-browser playlist="700769" suggest=""]
"The Karate Kid"
Film oparty na popularnej produkcji z lat 80. z Patem Moritą i Ralphem Macchio w rolach głównych. Udało się zrobić coś, co przekonuje, emocjonuje i bawi, jednocześnie odświeżając trochę koncepcję oryginału poprzez przeniesieni akcji do Chin oraz zmienienie karate na kung fu. Tytuł oczywiście musiał pozostać bez zmian, bo we współczesnym kinie liczy się marka - to się sprzedaje. Pomimo pozytywnych recenzji i sukcesu komercyjnego, który doprowadził do zamówienia sequela, rzesza fanów oryginału nie przepada za tą produkcją. Dla mnie to naprawdę przyjemne kino familijne, w którym poza Jackie Chanem naprawdę dobrze poradził sobie młody Jaden Smith.
[video-browser playlist="679018" suggest=""]
"King Kong"
Remake filmu z 1933 roku zrealizowany przez samego Petera Jacksona jako jego pierwszy projekt po zakończeniu trylogii "Władca Pierścieni". Udało się stworzyć coś, co technicznie, fabularnie i jakościowo aktualizuje pierwotny pomysł, dostarczając widzom wrażeń wizualnych oraz potężnych emocji. Przede wszystkim pochwała należy się Andy'emu Serkisowi grającemu Konga. Niektórzy krytykują czas trwania (ponad 3 godziny), ale ten momentami poruszający obraz wart jest każdej minuty. Obecnie na etapie produkcji znajduje się fabularny prequel o Kongu pt. "Skull Island".
[video-browser playlist="700770" suggest=""]
Na stronie drugiej m.in. "Ocean's Eleven", "Insomnia" i "The Italian Job".
"Poltergeist". czyli remake klasyka horroru "Duch" od 29 maja w polskich kinach.
- 1 (current)
- 2
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat