Najlepsze stonerskie filmy wszech czasów
Co roku 20 kwietnia przypada międzynarodowe święto dla palaczy marihuany. Z tej okazji wymieniamy najlepsze filmy do obejrzenia w tym dniu. Marihuana coraz mniej kojarzy nam się z narkotykiem, a kolejne państwa masowo legalizują tę używkę.
Co roku 20 kwietnia przypada międzynarodowe święto dla palaczy marihuany. Z tej okazji wymieniamy najlepsze filmy do obejrzenia w tym dniu. Marihuana coraz mniej kojarzy nam się z narkotykiem, a kolejne państwa masowo legalizują tę używkę.
W USA, 31 marca 2021 roku, stan Nowy Jork zalegalizował marihuanę, co czyni go 16 stanem w kraju zdejmującym przestępstwo z posiadania i palenia trawki. W Polsce marihuana zawierająca psychoaktywną substancję THC nadal jest nielegalna. Jednak nawet u nas kultura palenia staje się coraz bardziej popularna, co widać po legalizacji relaksującej marihuany z CBD oraz wysypie sklepów sprzedających akcesoria do palenia. Również w filmach częściej spotykamy się z osobami, które palą ziółko i zarazem nie są przedstawiani jako kryminaliści. Pod koniec 2020 roku mogliśmy zobaczyć samą Julię Wieniawę w Wszyscy moi przyjaciele nie żyją, która niewinnie popalała sobie jointy.
Kino za oceanem od dłuższego czasu nie boi się przedstawiać marihuany jako nieszkodliwej substancji i budować na niej całego sytuacyjnego humoru. Filmy o kumplach, którzy robili zabawne rzeczy na fazce stały się wręcz podgatunkiem komedii, a wszystko za sprawą Cheecha i Chonga. Ich duet, który słynął z kabaretów już w latach 70., zmienił wizerunek trawy z przerażającego narkotyku na zabawną używkę. Później przez lata powstało wiele filmów nawiązujących do ich klasycznego pomysłu. Nie obyło się bez przedstawiania głównych bohaterów jako największych idiotów. Stare klasyki, takie jak Super zioło, Ciastko z niespodzianką albo Jay i Cichy Bob kontratakują ogląda się w dzisiejszych czasach fatalnie, zaciskając zęby z nieustającego, cringe’owego uczucia. W XXI wieku pałeczkę przejęli Evan Goldberg i Seth Rogen, wspólnie pisząc i reżyserując jedne z najlepszych stonerskich tytułów ever. Szybko po tym, jak widowni znudziły się filmy przedstawiające w kółko tę samą historię, czyli: dwóch kumpli pali tony zioła i mają niestworzone przygody – filmy stonerskie zaczęły skupiać się na innych aspektach. Modne stały się te, które swoim klimatem i pomysłem wymagają od widza nietrzeźwości. Kreatywność twórców zaczęła zachwycać nawet krytyków, a psychodeliczne obrazy pojawiają się w kinach z topowymi aktorami w rolach głównych. W dzisiejszych czasach skręty przewijają się na ekranie stosunkowo często, lecz nie zawsze zachęcają widza do tego samego. Są jednak takie, które głęboko osadzone zostały w kulturze palenia marihuany. W święto 420 właśnie te tytuły jest najlepiej odpalić.
Z dymkiem (1978)
Pierwszy film Cheecha i Chonga zmienił wiele w świadomości odbiorców. Chłopaki, jako pierwsi mieli na tyle odwagi, żeby nakręcić własną komedię, która będzie całkowicie zorientowana na palenie zioła. Tym samym pokazali światu drugą stronę tej używki, czyli jej komediowy potencjał. Film opowiada o dwóch hipisach, Cheechu i Chongu, którzy poznają się przez przypadek na autostradzie. Łączą siły w poszukiwaniu większej ilości trawy, przez co zostają deportowani do Meksyku. Starając się wrócić z powrotem do kraju, znajdują dziwnego vana. Gdy mają już środek transportu i śpieszą się na swój koncert, po drodze zabierają autostopowiczów i uciekają przed policją. Ich humor być może nieco się zestarzał, a najarani bohaterowie często wychodzą na zwykłych głupków, jednak to właśnie Up In Smoke zapoczątkował w kinie trend na filmy poświęcone marihuanie. Komicy nagrali wspólnie jeszcze 6 filmów, z czego Nowy film Cheecha i Chonga jest najlepszą częścią. Warto jednak zacząć od samego początku, czyli właśnie tego klasyka.
Boski chillout (2008)
Jeszcze przed legalizacją Seth Rogen wraz ze swoim przyjacielem, Evanem Goldbergiem, napisał swój pierwszy scenariusz do stonerskiej komedii. Rogen długo czekał z podjęciem się takiej roli, jednak w Pineapple Express zrobił swój coming-out. Werbując do stworzenia legendarnego, skutego duetu Jamesa Franco, tłumaczył, że uważa go za śmiesznego gościa, który gra same poważne role. Jak się okazało, Franco w roli kochanego dilera był strzałem w dziesiątkę. Film opowiada historię Dale’a (Rogen), który pracuje jako dostarczyciel pozwów sądowych. W międzyczasie lubi zapalić jointa i prawić o pozytywach palenia marihuany. Pewnego dnia, gdy odwiedza swojego dilera (Franco), ten przedstawia mu nowy sort o nazwie Pineapple Express. Później Dale staje się świadkiem morderstwa, a na miejscu zbrodni pozostawia skręta skręconego z tego magicznego towaru. Dochodzi do wniosku, że przez zostawionego jointa morderca bez problemu odnajdzie jedyną osobę, która sprzedaje Pineapple Express. Zakręcona komedia kryminalna bawi, wciąga, a nawet wzrusza - szczególnie w scenie, gdy Seth i James wyznają sobie… przyjaźń.
O dwóch takich, co poszli w miasto (2004)
Harold i Kumar to kolejny z najbardziej kultowych, stonerskich duetów, który bawił nas przez całe trzy filmy dwie dekady temu. Pierwszy film, w którym zobaczyliśmy Johna Cho i Kala Penna w rolach Harolda i Kumara, był jednak nieco bardziej przyziemny niż dwa wyżej wymienione. Film zorientowany jest bowiem na ogromnej podróży, w którą wyruszyli główni bohaterowie. Szukają oni sieci fast foodów, zwanej White Castle, żeby zjeść idealnego burgera na dokuczające im gastro. Pomysł na film, pomimo że wydaje się banalny, dzięki swojej uniwersalności skradł serca wszystkich widzów, którym głód dopisywał w tym samym czasie i z tej samej przyczyny. Wycieczka, którą zafundują sobie główni bohaterowie, jest wyolbrzymiona w dokładnie ten sam sposób, co nasz każdy spacer do sklepu po świeżo spalonym joincie. Dostaniemy więc masę absurdów, zwrotów akcji oraz lęków czyhających na nas za drzwiami naszego mieszkania. Na trzeźwo film może się nie spodobać, lecz w dniu 420, gastro trip z chłopakami będzie bawił nas do łez.
Żółtodzioby (1998)
Każdy palacz marihuany staje w pewnym momencie przed trudnym wyborem, który druga osoba każe mu podjąć: trawka czy miłość? Z takim samym dylematem będzie musiał zmierzyć się główny bohater komedii pt. Half Baked, która dawno uzyskała miano kultowej w swoim podgatunku. Film opowiada o grupie przyjaciół, która już w młodym wieku odkrywa uroki palenia marihuany. Chłopaki trzymają się ze sobą przez długie lata, wspólnie wynajmując mieszkanie w Nowym Jorku. Wkrótce jeden z nich zostaje aresztowany za zabójstwo policyjnego konia. Reszta paczki postanawia wykupić go z więzienia. Jedynym problemem jest 100 tysięcy dolarów, które muszą uzbierać. Postanawiają zrobić to w najszybszy, znany im sposób – zaczynając sprzedawać zioło. Film z 1998 roku zachwyci każdego fana retro stylu. Wnętrza mieszkań, stylówki i humor z lat 90. świetnie się starzeją. Kolory towarzyszące filmowi bez problemu wprowadzają nas w klimat, a Dave Chappelle, znany komik, który wciela się w główną rolę Thurgooda, skutecznie rozśmiesza nas od początku do końca. Również jeżeli szukacie filmów, w których zobaczycie najdziwniejsze bonga, Half Baked jest w sam raz dla was.
Swobodny jeździec (1969)
Przenieśmy się na chwilę do złotej ery dla marihuany, czyli końcówki lat 60. w USA. Kiedy hipisi skradli serca i dusze amerykańskiej młodzieży, palenie zioła w formie manifestowania swojej wolności było bardzo modne. Do dziś marihuana jest ściśle powiązana z kontrkulturą lat 60. oraz stylem życia, jaki reprezentowali hipisi. Easy Rider jest jednym z najbardziej znanych i szanowanych hipisowskich tytułów, który idealnie wpasowuje się w stonerski klimat. Film opowiada o dwóch hipisach, którzy przemierzają Stany na swoich motorach z Los Angeles do Nowego Orleanu. Ich podróż staje się manifestacją poszukiwania prawdziwej wolności, którą główni bohaterowie sobą utożsamiali. W tych rolach możemy zobaczyć Dennisa Hoppera oraz Petera Fondę. Na ekranie pojawia się nawet młody Jack Nicholson, który sam prawdopodobnie był w tamtych czasach hipisem, patrząc na liczbę podobnych produkcji, w których brał udział. Film jako jedyny z tej listy nie jest zorientowany wokół komedii. Jest to dramat obyczajowy, ukazujący brak akceptacji społeczeństwa dla jednostek, które się wyróżniają. Jednak to klimat końcówki lat 60., stroje głównych bohaterów, ich motocykle oraz krajobrazy, które pojawiają się przez cały film, sprawiają, że Easy Ridera tak dobrze się ogląda. Do tego chodzi jeden z lepszych filmowych soundtracków, zawierający psychodeliczne brzmienia z tamtych lat, z utworem Born to Be Wild na samym czele.
Sausage Party (2016)
Zwariowana animacja o produktach spożywczych, które tworzą własne społeczeństwo w supermarkecie, oburzyła widzów w 2016 roku. Podobno wiele niezorientowanych rodziców zabierało swoje pociechy na ten film. Błędnie kojarzyli estetykę Sausage Party z animacjami Disneya i wychodzili z kin czym prędzej, nie kryjąc swojego oburzenia. Trudno się im dziwić – animacja już od pierwszych minut jest sprośna oraz wulgarna do granic możliwości. Nie bez powodu zostało wprowadzone ograniczenie wiekowe, które sugeruje, że to bajka dla dorosłych. Film opowiada o parówce, która wyrusza w podróż, żeby dowiedzieć się prawdy o swoim pochodzeniu. W świecie, gdzie produkty spożywcze wierzą, że kupienie ich przez człowieka oznacza pójście do raju, szybko dowiemy się okrutnej prawdy. Animacja błyskotliwie operuje żartami językowymi oraz w karykaturalny sposób przedstawia dylematy pierwszego świata. Sausage Party pod wulgarnym płaszczem niesie krytykę religii, konsumpcjonizmu, społeczeństwa i wielu innych, paradoksalnie poważnych rzeczy. Bardziej wrażliwy widz będzie w stanie dostrzec trafne nawiązania i refleksje ukryte w animacji pod przykrywką prymitywnych żartów. Obsada aktorów, którzy podkładają głosy, jest naprawdę imponująca, a jakość, z jaką to robią zasługuje na pochwałę. Jak powiedział jeden z bohaterów animacji: „Będziesz potrzebował do tego jointa, bo prawda, którą zaraz usłyszysz, rozwali ci mózg”.
Uczniowska balanga (1993)
Oryginalnie nazwany na cześć piosenki Led Zeppelin, Dazed and Confused jest jednym z lepszych stonerskich tytułów, jakie powstały. Wszystko za sprawą bezbłędnie przedstawionej kultury lat 70. w Stanach Zjednoczonych i młodzieży, która po prostu szuka miejsca do imprezowania. Akcja dzieje się w roku 1976, w ostatnim dniu szkoły. To właśnie wtedy każdy z nastolatków, któremu dopiero co rozpoczęły się wakacje, chce się rozerwać, imprezując do upadłego. Film z 1993 roku charakteryzuje się tym, że nie ma ani głównego bohatera, ani szczegółowo zarysowanej fabuły. Akcja koncentruje się na różnych grupkach nastolatków, którzy poszukują miejsca do imprezowania w ciągu jednego wieczoru. Mamy okazje śledzić różne subkultury popularne wśród nastolatków w tamtym okresie, w tym również prawdziwych stonerów. Uczniowska balanga zasłynęła głównie ze swojego pięknego stylu, w którym ukazane zostały lata 70. Na ekranie mamy okazję zobaczyć bardzo młodych, jeszcze nieznanych aktorów, takich jak Ben Affleck, Milla Jovovich czy Matthew McConaughey, który swoją stylówką i drugoplanową rolą ukradł cały film. Jeżeli więc macie ochotę pozachwycać się dekadą, gdzie seks, dragi i rock ‘n roll były domeną każdego nastolatka, to może być film dla was.
Plażowy haj (2019)
Matthew McConaughey doczekał się również filmu, w którym mógł odkryć swoje stonerskie oblicze na całego. The Beach Bum w reżyserii Harmony’ego Korine’a to jeden z najbardziej niedocenionych filmów w roku 2019. Jednocześnie jest to zdecydowanie jedna z najlepszych stonerskich komedii, jakie ujrzały światło dzienne. McConaughey wciela się tutaj w tytułowego plażowego beja, który spędza swoje dni na paleniu zioła i nie przejmowaniu się niczym. Nie obchodzi go gdzie będzie dzisiaj spał albo dokąd zabiorą go nogi, najważniejsze jest, żeby być wyluzowanym. I to wychodzi mu idealnie. Korine, znany wcześniej ze Spring Breakers, nakręcił psychodeliczny obraz, który zachwyca warstwą wizualną jak i wszystkim innym. Jednak to Moondog, główny bohater grany przez McConaugheya, koncentruje na sobie cały film, dając nam prawdziwy zastrzyk relaksu i humoru. The Beach Bum nawet nie wymaga od widza palenia niczego, żeby poczuć się jak na haju. Dzięki nietypowej, onirycznej narracji i uroku Moondoga możemy poczuć się przez chwilę tak samo błogo jak główny bohater. Aktor z Oscarem na koncie w swojej roli jak zawsze jest rewelacyjny, a w duecie z samym Snoop Doggiem tworzą film, który każdy stoner powinien obejrzeć. A tak naprawdę – przeżyć.
Big Lebowski (1998)
Nieszanowana kategoria filmowa, jaką jest stoner comedy, czyli komedie o paleniu zioła - jak każdy inny podgatunek - ma swoje prawdziwe perełki. Jedną z nich jest uznany przez krytyków film braci Coen. Lebowski (w tej roli Jeff Bridges) jest typowym stonerem, który spędza swoje dnie na graniu w kręgle z kolegami i paleniu resztek swoich skrętów. Woli, jak mówi się na niego „koleś” (w oryginale „The Dude”), a jego nazwisko stanie się główną intrygą filmu. Bowiem pewnego dnia do kolesia przychodzi para zbirów, która demoluje mu mieszkanie i obsikuje jego dywan. Główny bohater, zirytowany obsikanym dywanem, postanawia znaleźć prawidłowego Lebowskiego, którego to dywan powinien zostać zniszczony od początku. Dzięki kultowym rolom Bridgesa, Johna Goodmana i Steve’a Buscemi’ego film przeszedł do historii jako wybitne dzieło kinematografii. Big Lebowskiego można interpretować na milion różnych sposób, a krytycy doszukali się w nim krytyki tego, co amerykańskie oraz dryfowania wokół jądra ludzkiej egzystencji. Przede wszystkim jednak film braci Coen dostarczył kinu jednego z najbardziej lubianych stonerów, jakim był koleś oraz sprawił, że publiczność wyluzowała się tak samo jak główny bohater.
To już jest koniec (2013)
This is the end jest być może jedną z najlepszych i najśmieszniejszych komedii wszech czasów. Wszystko za sprawą oryginalnego pomysłu, na który wpadł Seth Rogen i Evan Goldberg. Stworzyli oni film, w którym każdy aktor gra samego siebie. Dzięki temu mogli zbudować humor sytuacyjny na podstawie stereotypowego wizerunku każdego z nich, a także filmów, w których grali oraz prawdziwego oblicza męskości w czasach apokalipsy. Innymi słowy, aktorzy żartują nieustannie sami z siebie, wybornie bawiąc się na planie oraz tworząc jedną z najbardziej szczerych i przemyślanych komedii wyśmiewających Hollywood. Jay Baruchel przyjeżdża do Los Angeles w celu odwiedzenia starego kumpla, Setha Rogena. U niego, po spaleniu tony trawy, decydują się na imprezę, która dzieje się tego samego wieczoru u Jamesa Franco. Po dotarciu na domówkę mamy okazję podejrzeć całą śmietankę Hollywood z Michaelem Cerą, Craigiem Robinsonem, Emmą Watson i Rihanną na czele. Szybko jednak akcja funduje gwiazdom prawdziwą apokalipsę. Uwięziona w domu Jamesa Franco, ocalała piątka aktorów próbuje przeżyć w nowej, przerażającej rzeczywistości. Swoje dnie jednak spędzają na dzieleniu jedzenia, imprezowaniu czy kręceniu sequeli swoich filmów, zgrabnie wyśmiewając charakterystyczne cechy każdego z nich. To już jest koniec jest ucztą dla każdego fana amerykańskich komedii, który w filmie odnajdzie tuzin nawiązań do innych tytułów. Jest też przede wszystkim przeznaczony do oglądania z odpalonym jointem, tak samo jak bohaterowie w filmie oglądali swój sequel Boskiego chilloutu stworzony podczas apokaliptycznego lockdownu.
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1945, kończy 79 lat