

Czym się różni Wall Street od małego prowincjonalnego sklepiku? Właściwie niemal wszystkim, ale i tu, i tu są goście, którzy usiłują nam coś sprzedać, prawda? Dziś ich święto, oto więc filmy pełne sprzedających:
Wall Street (1987)
Słynny film o młodym brokerze (Charlie Sheen), który uczy się od starego wygi (Michael Douglas), na czym polega ten zawód i jak mało ważni są w nim tak naprawdę klienci. Za rolę Gordona Gekko Douglas dostał Oscara, a sam film po ponad 20 latach doczekał się Wall Street: Money Never Sleeps.
Sprzedawca Cadillaców (1990)
Wzorcem amerykańskich sprzedawców są oczywiście sprzedawcy samochodów. Oto Robin Williams jako jeden z nich, który ma raptem dwa dni, by sprzedać aż dwanaście samochodów. Całe szczęście, że kto jak kto, ale on to ma gadane. Świetna klasyczna amerykańska komedia z nieodżałowanym mistrzem tego gatunku.
Glengarry Glen Ross (1992)
Kinowa ekranizacja słynnej sztuki teatralnej Davida Mameta. Codzienne życie biura pełnego sprzedawców. Szef ogłasza konkurs na to, kto z nich sprzeda najwięcej, a presja, jaką to wywołuje, doprowadza do tragedii. Świetna fabuła, świetna obsada (Al Pacino, Jack Lemmon, Kevin Spacey) - seans obowiązkowy.
Clerks (1994)
A oto sprzedawcy w wersji mikro. Jeden dzień z życia prowincjonalnego sklepiku. Galeria ekscentrycznych klientów, osobiste problemy sprzedawców, sporo mocnego humoru i trafne społeczne obserwacje. Debiut Kevina Smitha był małym, niezależnym, czarno-białym filmem i chyba najważniejszym głosem pokolenia amerykańskich dwudziestolatków sprzed dwóch dekad.
Boiler Room (2000)
Jeszcze jeden film o młodym absolwencie, który wchodzi w świat wielkiej giełdy i wydaje mu się, że złapał pana Boga za nogi. Tymczasem sprzedaż akcji, jak każdy inny zawód, ma swoje dobre i złe strony i oczywiście w kinowej fabule te złe pojawiają się naprawdę szybko.
- 1 (current)
- 2

