Belfer: sezon 1, odcinki 1-3 – recenzja
„Belfer” to nowy kryminalny serial stacji Canal+ wyprodukowany w Polsce. Był on jednocześnie jedną z najbardziej oczekiwanych telewizyjnych produkcji w Polsce. Serial od początku zaskakuje wysokim poziomem technicznym, dobrze dobranymi aktorami, ciekawym scenariuszem i odwagą, znacząco wyróżnia się też na tle reszty polskich produkcji i sprawia wrażenie jakby widz oglądał jedną z tych dobrych produkcji zza granicy.
„Belfer” to nowy kryminalny serial stacji Canal+ wyprodukowany w Polsce. Był on jednocześnie jedną z najbardziej oczekiwanych telewizyjnych produkcji w Polsce. Serial od początku zaskakuje wysokim poziomem technicznym, dobrze dobranymi aktorami, ciekawym scenariuszem i odwagą, znacząco wyróżnia się też na tle reszty polskich produkcji i sprawia wrażenie jakby widz oglądał jedną z tych dobrych produkcji zza granicy.
Śmierć młodej dziewczyny wstrząsa lokalną społecznością. W tym samym czasie w Dobrowicach zjawia się Paweł Zawadzki. Kim jest? Dlaczego nauczyciel z renomowanej warszawskiej szkoły podejmuje pracę na prowincji? Paweł rozpoczyna własne śledztwo. W obliczu zbrodni nie ma miejsca na półprawdy. Jednak, chociaż wszyscy się tu znają i wiedzą o sobie wszystko, Pawłowi nikt nic nie powie. Belfer zostaje sam.
Opis fabuły brzmi dość prosto i nie oszukujmy się, "Belfer" powiela znany i oklepany schemat, widzów w szczególności uderzyć mogą podobieństwa do "Miasteczka Twin Peaks". Serial nie próbuje nam jednak wcisnąć fałszu przekonując widza, że jest ambitnym i oryginalnym serialem. To produkcja która po prostu przerabia gotowe szablony, nadaje im ciekawego, mrocznego klimatu i przekuwa to wszystko na zaskakująco dobry jak na standardy polskiej telewizji, serial.
O ile pierwszy odcinek głównie zapoznawał widza z bohaterami i wprowadzał ich w realia Dąbrowic to kolejne dwa były już zdecydowanie bardziej dynamiczne, tempo akcji jest szybkie, fabuła nie rozwleka się i nie staje za długo w miejscu. Kolejnym dużym plusem jest fakt, że widz póki co nie ma konkretnych dowodów, że za zabójstwem stoi konkretna osoba. Szczerze, spodziewałem się, że po tych 3 z 10 epizodów będę mógł na 100% wskazać winnego. Okazuje się, że nie. Twórcy pozostawiają sporo sugestii, pytań bez odpowiedzi i kreują kilka unikalnych charakterów z których każdy może być zabójcą.
Oczywiście fabuła rozrasta się i szybko się okazuje, że śmierć młodej Walewskiej to dopiero początek. Paweł Zawadzki (Maciej Sthur) który przybywa do Dobrowic w celu nauczania w lokalnej szkole dość szybko trafia w sam środek spisków i intryg wpływowych biznesmenów oraz miejscowych kryminalistów. Szybko też okazuje się, że Pawła do Dąbrowic w momencie śmierci Walewskiej nie sprowadza jedynie przypadek, twist związany z tą sprawą nie jest może najwyższych lotów, ale stawia postać protagonisty i całą sytuacje w zupełnie nowym świetle. Sam Zawadzki jako swego rodzaju detektyw radzi sobie nieźle, to ciekawie napisana, charyzmatyczna i świetnie zagrana postać którą można polubić i której widzowie będą zdecydowanie kibicować.
Innym i zdecydowanie najważniejszym wątkiem "Belfer" są nastolatkowie. Spora część akcji dzieje się w liceum, nie mamy tu jednak powtórki ze "Szkoły". Twórcy zdecydowali się na dość odważny krok i zaprezentowali telewidzom nieprzyjemny, ale bardzo realistyczny obraz młodzieży. Młodzi handlują narkotykami, piją, palą, wykorzystują pełen potencjał "piękna" polskiego języka, kontaktują się ze świadkiem przestępczym. Tak wygląda rzeczywistość i to przedstawia "Belfer". Nic nie jest tu jednak przesadzone a losy młodzieży obserwuje się ze sporym zainteresowaniem, niektóre momenty nakłaniają również do refleksji. Warto też zauważyć, że zamknięcie akcji w tak małej miejscowość jak Dobrowice powoduje, że bohaterowie ciągle na siebie wpadają, każdy z każdym jest powiązany w jakiś sposób dzięki czemu scenarzyści mogli poszaleć jeśli chodzi o układanie relacji i stosunków miedzy poszczególnymi charakterami.
O wyjątkowość "Belfer" stanowią jednak postacie i aktorzy. Chwaliłem już Macieja Sthura i jego bohatera, nie jest on jednak gwiazdą tej produkcji. Zanim przejdę do młodszej części obsady muszę napisać parę słów o tych bardziej zaprawionych w bojach. Z tych zdecydowanie wyróżnia się Łukasz Simlat jako Daniel, to bólu stereotypowy nauczyciel wf. Jest on jednak w dość ciekawy sposób i póki co nie jasny zamieszany w całą sprawę a Łukasz świetnie radzi sobie w odgrywaniu tej roli, postać od początku do końca u widza budzi wstręt i niechęć i jednocześnie, w pewnych momentach...sympatię.
Nie sposób nie pochwalić aktorów odgrywających rolę dwóch gliniarzy, Piotra Głowackiego (Aspirant Rafał Papiński) oraz Pawła Królikowskiego (ten wciela się w rolę komendanta). Ten pierwszy to dość roztrzepany, ale dobry człowiek o ciekawym charakterze. Komendant to natomiast charyzmatyczny i dwulicowa szuja, obaj aktorzy idealnie odnaleźli się w swoich rolach nadając im kolorów, życia.
Pozostał część dorosłej obsady radzi sobie dobrze, choć póki co trudno coś więcej powiedzieć. Może na ekranie wyróżnia się Krzysztof Pieczyński jako Lesław, ale i jego póki co za wiele w "Belfer" nie było aby wydać jednoznaczny osąd.
Ci którzy martwili się o młode pokolenie polskiego aktorstwa mogą odetchnąć z ulga. Do "Belfer" reżyser Łukasz Palkowski dobrał głównie młodych aktorów którzy ledwo ukończyli szkoły lub dopiero je kończą (ewentualnie mają nie wielkie doświadczenie) i był to świetny ruch. Wszyscy spisują się świetnie, grają postacie tak dobrze, że widz może mieć wrażenie, że ogląda postacie z krwi i kości. Duże brawa dla Józefa Pawłowskiego który w odróżnieniu od swojej roli w "Mieście 44" wzbił się wręcz na wyżyn kształtując ciekawego, niejednoznacznego bohatera. Prawdziwy pokaz urządza natomiast Mateusz Więcławek, jego charakter, Janek, to taki typowy polski, bogaty nastolatek, widz od początku czuje do niego jawną nienawiść i to głównie dzięki temu jak dobrze swą rolę odegrał Mateusz. Pochwalić też muszę Sebastiana Fabijańskiego i Pauline Szostak, ich rolę są interesujące, autentyczne a postacie ciekawe. Przyznam, że intryguje mnie w którą stronę scenarzyści pójdą z ich postaciami.
Tym czym się "Belfer" zdecydowanie wyróżnia na tle innych polskich produkcji jest wykonanie. Przede wszystkim wyrazy uznania należą się Marianowi Prokopowi. Praca kamery w "Belfer" jest świetna. Ujęcia są ciekawe, klimatyczna. Pomaga tutaj lekkie wyciemnienia kolorów i nadanie obrazowi pewnego chłodu, idealnie pasuje to do klimatu serialu. Póki co "Belfer" nie zaserwował nam za dużo akcji, ale ta którą ujrzeliśmy była nakręcona na tyle ciekawie (nie była to bezsensowna bijatyka), że naprawdę czekam na 4 epizod w którym walki może być ciut więcej.
Ciekawym zabiegiem jest wykreowanie Dobrowic na prawie puste miasteczko. Kiedy np. Paweł Zawadzki przechadza się ulicami przechodniów praktycznie nie ma, może to wydawać się trochę dziwne, ale ostatecznie wywołuje świetne uczucie pustki, przygnębienia.
Strasznie podoba mi się jednak muzyka, przygnębiająca, interesująca idealnie pasująca do charakteru produkcji, świetnie nadająca tempa w odpowiednich momentach, podkreślająca dramatyzm.
"Belfer" to póki co bardzo dobry serial który ma naprawdę duży potencjał, dawno nie czekałem z taką niecierpliwością na kolejny odcinek jakieś produkcji....i to polskiej!
Poznaj recenzenta
Jakub MarciniakDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat