Ghostrunner - recenzja gry
Data premiery w Polsce: 27 października 2020Krakowskie studio One More Level wchodzi w trzeci wymiar i robi to z klasą. Ich Ghostrunner to jedna z największych niespodzianek tego roku.
Krakowskie studio One More Level wchodzi w trzeci wymiar i robi to z klasą. Ich Ghostrunner to jedna z największych niespodzianek tego roku.
Obrodziło nam w końcówce roku w tytuły w cyberpunkowych klimatach. Miłośnicy futurystycznej estetyki i rozświetlanego neonami mroku przyszłości nie mają powodów do narzekań. Niedawno dostali całkiem przyzwoite Watch Dogs: Legion, wkrótce na rynek trafi odświeżony Observer System Redux, a w grudniu, po długim oczekiwaniu, prawdopodobnie otrzymamy wreszcie Cyberpunk 2077 - o ile oczywiście uda się uniknąć kolejnych opóźnień. Na tym nie koniec, bo swoją propozycję dla fanów gatunku przygotowało też krakowskie studio One More Level. Oto Ghostrunner, gra, która może być dla polskich twórców przepustką wprost do pierwszej ligi światowego gamedevu.
W grze wcielamy się w tytułowego Ghostrunnera, świetnie wyszkolonego wojownika, prawdziwą maszynę do zabijania. Protagonista cierpi na amnezję i nie pamięta praktycznie niczego ze swojej przeszłości. Szybko otrzymuje jednak wsparcie ze strony tajemniczego Architekta, który zostaje przewodnikiem i głosem w głowie bohatera. To właśnie od niego słyszymy o niejakiej Klucznicce o imieniu Mara, która żelazną ręką rządzi w Wieży Dharma, będącej ostatnim bastionem ludzkości w świecie po apokalipsie.
Opowieść nie jest zbyt odkrywcza i zaskakująca, a twórcy nie boją się sięgać po gatunkowe klisze. Mimo tego, szczególnie jak na standardy gier akcji, fabułę śledzi się z zainteresowaniem. Duża w tym zasługa bardzo solidnych aktorów głosowych. A trzeba przyznać, że już sama ich obecność może zaskakiwać, bo nie jest to standardem w grach z segmentu określanego mianem AA, czyli będących gdzieś pomiędzy niewielkimi produkcjami niezależnymi i wielkimi blockbusterami.
Rozgrywka opiera się na prostej zasadzie – jeden cios zabija. Odnosi się to zarówno do nas, jak i naszych przeciwników. Deweloperzy podążają więc krokiem m.in. Hotline Miami czy Katana Zero, jednocześnie przenosząc tę mechanikę w trzeci wymiar. Sprawdza się to naprawdę nieźle, szczególnie w połączeniu ze świetną i bardzo płynną mechaniką przemierzania Wieży. Protagonista potrafi biegać po ścianach niczym Książę Persji w latach swojej świetności, w korzystaniu z linki z hakiem jest nie mniej wprawny od Mrocznego Rycerza z Gotham, a umiejętności unikania wystrzelonych pocisków pozazdrościłby mu sam Max Payne…
Sama obecność tych zdolności nie byłaby tak ekscytująca, gdyby nie to, jak świetnie łączy się je ze sobą w spektakularne kombinacje i jak doskonale wpasowują się one w design poziomów. Industrialno-cyberpunkowe hale pełne są stalowych płyt, rur czy haków, które możemy wykorzystywać do błyskawicznego biegania, ślizgania się i skakania z miejsca na miejsce po to, by uniknąć wrażych pocisków i znaleźć dogodną sytuację do wyprowadzenia zabójczego ciosu. Cały czas trzeba mieć jednak na uwadze, że nie jest to tak łatwe, jak mogłoby wydawać się z tego krótkiego opisu. Zdecydowanie jest to pozycja przede wszystkim dla graczy cierpliwych i potrafiących trzymać nerwy na wodzy lub... posiadających kontrolery wyjątkowo odporne na uszkodzenia mechaniczne.
Ghostrunner to jedna z tych gier, w której śmierć jest nieunikniona i można, a w zasadzie nawet trzeba uznać ją za część doświadczenia. Po każdym zgonie powinniśmy wyciągać jakieś wnioski, ćwiczyć swoje umiejętności lub rozplanować inne podejście. Ginie się tu na potęgę – dziesiątki czy nawet setki porażek w trakcie jednego etapu są tu całkowicie na porządku dziennym. I o ile w wielu innych tytułach doprowadzałoby to mnie do zagotowania się krwi w żyłach, tak tutaj zazwyczaj (słowo klucz) byłem dość opanowany. Duża w tym zasługa rozsądnie rozstawionych punktów kontrolnych i… braku ekranów ładowania w trakcie zadań. Nie wiem, jak One More Level udało się tego dokonać, ale po każdej śmierci błyskawicznie wracamy do checkpointa. Bez jakiegokolwiek oczekiwania, na konsoli bez dysku SSD. Czary, prawdziwe czary!
Nie obyło się jednak bez pewnego, dość istotnego zgrzytu, który negatywnie rzutuje na doświadczenie z zabawy. Gra nie zapisuje stanu zabawy podczas rozpoczętej już misji. Co to oznacza? Ano to, że jeśli rozpoczniecie jakiś etap i w połowie poddacie się i grę wyłączycie, to przy kolejnym jej uruchomieniu będziecie musieli zaczynać dany poziom od nowa. W produkcji tak wymagającej, jak Ghostrunner jest to prawdziwym koszmarem. Niejednokrotnie zdarzało mi się zaciskać zęby i ginąć raz za razem tylko po to, by już w zasadzie na siłę ukończyć dane zadanie i nie musieć rozpoczynać go od początku przy późniejszym podejściu.
Podobnych zgrzytów nie uświadczymy natomiast w oprawie audiowizualnej. Choć początkowo na PlayStation 4 Pro były pewne problemy, to w momencie, gdy gra trafiła w moje ręce, zostały one naprawione w aktualizacji. Cyberpunkowy świat w Ghostrunnerze jest naprawdę świetnie wykonany i wiarygodny - o ile przymkniemy oko na typowo "growe" rozwiązania, jeśli chodzi o projekty lokacji, które wypełnione są obiektami wykorzystywanymi przez bohatera do przemieszczania się. Nie mogę doczekać się już obiecanych ulepszeń na konsolach nowej generacji, bo podejrzewam, że ray tracing sprawi, że produkcja OML stanie się jeszcze bardziej imponująca!
Doskonałym dopełnieniem doznań wizualnych jest ścieżka dźwiękowa, za którą odpowiada Daniel Deluxe. Ten duński producent muzyki elektronicznej skupia się przede wszystkim na nurcie synthwave, który często utożsamiany jest właśnie z cyberpunkową atmosferą i trudno się temu dziwić, bo to bardzo udane połączenie.
Ghostrunner to gra szalenie trudna i szalenie też satysfakcjonująca, jednocześnie będąca prawdziwym rajem dla wszelkiej maści speedrunnerów i innych osób, które lubią wyciągać z gier jak najwięcej i rozkładać je na czynniki pierwsze. Ci bardziej typowi gracze również mogą się tu jednak dobrze bawić - o ile uda im się opanować złość przy licznych porażkach, które są tutaj tak pewne, jak to, że w tym roku zima ponownie zaskoczy drogowców.
Plusy:
+ świetny system poruszania się;
+ dopracowana i klimatyczna oprawa;
+ brak ekranów ładowania i rozsądne punkty kontrolne.
Minusy:
- momentami sprawia wrażenie ZBYT trudnej;
- brak możliwości zapisu postępów w trakcie poziomu.
Poznaj recenzenta
Paweł KrzystyniakDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat