Historia Roja, czyli w ziemi lepiej słychać: odcinek 2 i 3 – recenzja
W popkulturze nie ma znaczenia polityka. Serial czy film powinien być oceniany tylko pod kątem realizacji produktu końcowego. I w tym aspekcie Historia Roja jest wielką porażką.
W popkulturze nie ma znaczenia polityka. Serial czy film powinien być oceniany tylko pod kątem realizacji produktu końcowego. I w tym aspekcie Historia Roja jest wielką porażką.
W zasadzie kolejne dwa odcinki powielają błędy premiery serialu. Począwszy od bardzo chaotycznego opowiadania historii. W zasadzie ten serial nie ma żadnej narracji, bo nadal dostajemy bezsensowny zlepek scen, w których albo się strzelają, albo rzucają puste frazesy nazywane potocznie dialogami, albo recytują jakieś ważne rzeczy, które brzmią straszne na ekranie. Nie ma w tym żadnego sensu i celu, by widz mógł zrozumieć, po co ta historia jest opowiadana i w zasadzie do czego ona ma doprowadzić. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że wbrew tytułowi, fabularnie nie czuć, kto jest głównym bohaterem serialu.
Realizacja tak naprawdę kuleje w każdym aspekcie. Nie jest to nawet przeciętny poziom telewizyjny czy kinowy w Polsce. W większości czasu wszystko jest zaskakująco amatorskie, kiczowate i trudne w odbiorze. Wszelkie sceny akcji to festiwal sztuczności, niskiego budżetu, absurdalnych pomysłów realizacyjnych i braku przemyślenia. Ba, nawet brak w tym wszystkim konsekwencji. W jednym odcinku w scenie strzelaniny chaotycznie lata po ekranie kamera z ręki, by w następnym pokazywać wydarzenia bardziej statycznie. Nie zmienia to faktu, że w obu przypadkach oko kamery bezlitośnie piętnuje brak jakiekolwiek poziomu technicznego tej produkcji. We współczesnej telewizji serial musi w tym aspekcie reprezentować minimum takie, jakie miał choćby Czas honoru, a tak to wygląda jak zabawa grupy inscenizacyjnych. Tu nawet sam budżet nie jest większym problemem, ale raczej ekipa odpowiedzialna za sferę techniczną, zdjęcia, montaż i reżyserię. Te elementy budują zły efekt. Wiemy, że utalentowani twórcy są w stanie wyciągnąć wiele z dostępnych środków.
Problemem serialu jest brak jakichkolwiek bohaterów, czy choćby ludzi z krwi i kości. W kolejnych odcinkach mamy puste stereotypy, które nie są w stanie zainteresować, więc nie ma mowy o emocjach czy o niepokoju o ich los. Bohatera nie czyni rzucanie w sposób kiczowaty frazesami patriotycznymi, ale tworzenie z niego wyrazistego człowieka z osobowością, sercem, który samym spojrzeniem, czy słowem jest w stanie przekonać do swoich racji i motywacji. Nie mogę powiedzieć nic dobrego o postaciach z obu odcinków. Ale mogę powiedzieć wiele złego o Roju, który jest nieprawdopodobnie antypatyczny, irytujący, często też zachowuje się głupio i absurdalnie. Nie ma motywacji, nie ma osobowości, nie ma nic, co mogłoby przekonać do siebie. Wina aktora i scenariusza rzuca się w oczy momentalnie. Weźmy dla porównania postać Młota czy ubeka, którego żołnierze mają na celowniku. Tutaj są aktorzy o zupełnie innej ekranowej aparycji, którzy są wstanie oprzeć swoje postacie na pewnych podstawach, by stworzyć stereotyp przekonujący. Rój jest po prostu źle rozpisanym bohaterem, który jest nam obojętny.
Wiele w tym serialu scen wprowadzanych od czapy. Co prawda, nie było żadnych kwiatków pokroju magicznych pszczół, ale i tak pojawiają się wpadki. W paru momentach rażą zachowania bohaterów, którzy ni stąd, ni zowąd, zaczynają strzelać się z ubecją na ulicy. Taką kwintesencją tego są jednak końcowe wydarzenia z 3 odcinka z Rojem porywającym generała. Brak jakiegokolwiek przemyślenia racjonalności przedstawianych scen aż boli. Głupota scenariusza goni kolejną głupotę, a wszystko pogania absurd. Nie mówię tu teleportacji żołnierzy powiązanych z Rojem, którzy bez żadnego wytłumaczenia nagle znajdują się w konwoju, czy fakcie, że lekko schylonego Roja nikt nie zauważył w aucie. Ostatnie sekundy to popis kiepskich efektów pirotechnicznych i dziwnych montażowych trików. W jednym momencie limuzyna staje, gdy na jej drodze pojawia się auto z żołnierzami. I to widać dość wyraźnie, ale chwilę później mamy scenę, gdzie rozpędzony samochód uderza w przeciwników i wybucha. A wszystko kończy się tym, że jednak nie uderzył, bo stoi z 10 metrów dalej, ale wybuchł i tak. To jest przykład totalnej amatorszczyzny, która jest niegodna telewizyjnej produkcji. To razi przeokrutnie.
Po trzech odcinkach mam dość serialu Historia Roja, czyli w ziemi lepiej słychać nie z powodu tematyki, czy jakichś politycznych pobudek, które czasem niektórzy przypisują krytykom tej produkcji. Tego po prostu nie da się oglądać, bo jakościowo stoi to na najniższym poziomie. Brak reżyserii, scenariusza i spójności to największe grzechy, które potem tworzą bardzo krzywdzący stereotyp, że Polacy nie umieją kręcić seriali. Taka tematyka zasługuje na coś o wiele lepszego.
Źródło: zdjęcie główne: TVP / Kino Świat
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat