Hombre. Księga I - recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 29 sierpnia 2023Hombre to komiks tylko dla dorosłych, pełen wulgarnych i brutalnych momentów. Jeśli jednak zaakceptujemy tę konwencję, będziemy mieć wiele radochy z lektury.
Hombre to komiks tylko dla dorosłych, pełen wulgarnych i brutalnych momentów. Jeśli jednak zaakceptujemy tę konwencję, będziemy mieć wiele radochy z lektury.
Hombre jest protagonistą postapokaliptycznej serii komiksowej autorstwa hiszpańskiego scenarzysty, Antonio Segury. Główny bohater to gość, którego, delikatnie mówiąc, trudno polubić. Jest on wręcz odpychający i to w wielu aspektach. Już sama jego fizjonomia nie budzi sympatii. Podstarzały, łysiejący facet z zaciętym wyrazem twarzy, który nie wie, czym jest uśmiech. W ustach kiep, w dłoni giwera, a na plecach brudne i poniszczone łachy. To właśnie ten osobnik będzie nam towarzyszył podczas lektury opasłego pierwszego tomu Hombre. Praktycznie na każdej stronie doświadczymy jego codziennej walki o przetrwanie w świecie, który jest znacznie gorszy niż on sam.
Hombre to klasyczny komiks eksploatacji, przepełniony makabrą, wulgarnością, okrucieństwem, przemocą seksualną i wynaturzeniami. W swojej formie nawiązuje do tego nurtu w sztuce, a nawet można go uznać za literackiego przedstawiciela. Pierwszy tom, wydany w Polsce przez Lost in Time, składa się z krótkich niezależnych historyjek połączonych postacią głównego bohatera. W dalszych opowieściach Hombre zyskuje partnerkę – Atyllię, która ponad wszystko uwielbia biegać nago i eksponować swoje kobiece wdzięki (to wcale nie jest ironia, a fakt). Poszczególne rozdziały mają proceduralny charakter i przedstawiają zupełnie inne sytuacje z życia głównego bohatera. Zawsze chodzi jednak o to samo: Podróżujący po postapokaliptycznej Hiszpanii Hombre wpada w wielkie kłopoty, z których zawsze wydostaje się w brutalny i bezkompromisowy sposób. Niektóre opowieści składają się z dwóch rozdziałów, ale większość ma bardzo lapidarny, czasem wręcz anegdotyczny charakter. Przypomina to nieco prace Mike'a Mignoli, który w Hellboyu czy Baltimore serwował kilkustronicowe, wyrwane z kontekstu, historyjki.
To właściwa forma dla konwencji eksploatacji. Każdorazowo zawiązanie fabuły trwa tylko chwilę – już po kilku stronach trafiamy w sam środek makabrycznego piekła. A to Hombre staje się obiadem dla ludożerców, a to konfrontuje się z opasłym handlarzem psiego mięsa. Nasz bohater krwawo rozprawia się ze wszystkimi niegodziwcami, którzy również nie próżnują. Złoczyńcy mordują niewinnych, gwałcą, palą żywcem i robią wiele innych przerażających rzeczy swoim bliźnim. Wszystko to mamy okazję zobaczyć w komiksie. Autorzy nie szczędzą nam szczegółów i prezentują zbrodnie w bardzo obrazowy sposób. Trzeba wziąć to pod uwagę, siadając do lektury. Należy też zaznaczyć, że Hombre przepełniony jest erotyzmem, a na niektórych stronach również pornografią. Kobiety są tu głównie w negliżu i służą mężczyznom jako zabawki. Każda z pań ma natomiast ochotę na seks z naszym protagonistą. Nie da się ukryć, że komiks obfituje w mizoginistyczne motywy. Kobiety w większości przypadków traktowane są przedmiotowo, a autorzy chętnie wykorzystują je do pokazywania golizny. Taki kierunek to element podjętej konwencji, co nie zmienia faktu, że może razić i dla niektórych odbiorców będzie nieakceptowalny.
Ci, którzy podejdą z dystansem do takich kwestii, będą mieli wiele radochy z lektury, szczególnie na płaszczyźnie wizualnej. Lost in time ponownie stanęło na wysokości zadania, ale to już standard, jeśli chodzi o to wydawnictwo. Omawiany tom to album, który po prostu warto mieć na półce. Warstwa graficzna zaskoczy wielu czytelników. Powstały w latach osiemdziesiątych w Hiszpanii komiks stał w alternatywie do tego, co dominowało wówczas w amerykańskim mainstreamie. Dlatego też postapokaliptyczny świat z Hombre jest tak interesujący. Odpychający, przerażający, ale też nieznany, mroczny i tajemniczy. Jego brzydota jest przyciągająca, bo różni się wszystkim od rzeczywistości znanych z kart innych postapokaliptycznych komiksów. Co więcej, Hombre podróżuje po Europie, więc krajobrazy czy architektura są nam znajome, nawet jeśli w miejscach dawnych idylli zapanowało piekło.
Fani popkultury na pewno docenią ten rodzaj opowieści i odnajdą w nim wartość. Paradoksalnie nie leży ona w prostych historiach czy wszechobecnej wulgarności. Najważniejsza jest tutaj eksploracji granic sztuki. Z Hombre nie dowiemy się wiele na temat kondycji człowieczeństwa czy idei życia. Nie znajdziemy tutaj żadnych filozoficznych odpowiedzi. Doświadczymy jednak ekstremum, które może być bardzo pociągające. Szczególnie jeśli jest ono tak pięknie przedstawione od strony wizualnej.
Poznaj recenzenta
Wiktor FiszDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1964, kończy 60 lat
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1977, kończy 47 lat