Melmoth - recenzja książki
Data premiery w Polsce: 26 lipca 2023Sarah Perry, autorka zekranizowanego Węża z Essex, powraca na polski rynek z nową powieścią. Jak wypada książka opatrzona dość enigmatycznym tytułem Melmoth?
Sarah Perry, autorka zekranizowanego Węża z Essex, powraca na polski rynek z nową powieścią. Jak wypada książka opatrzona dość enigmatycznym tytułem Melmoth?
Melmoth przenosi czytelników do współczesnej Pragi i – przynajmniej początkowo – koncentruje się na trójce znajomych, może nawet przyjaciół. Prawniczka, badacz, tłumaczka – różne charaktery, typy osobowości, ale coś ich przyciąga do siebie, choć na ich znajomości i związkach widoczne są rysy i pęknięcia. Na orbicie pojawiają się nowe postaci, a relacje między nimi ulegają przedefiniowaniu. Wiele z tego dzieje się za sprawą poznania legendy o Melmoth i kolejnych relacji dotyczących pojawiania się tej enigmatycznej istoty. Wkrótce przeradza się w to obsesję.
Kim w ogóle jest tytułowa postać? W literaturze, a pośrednio i w popkulturze, miano Melmoth zaistniało głównie dzięki XIX-wiecznej powieści gotyckiej Charlesa Maturina, będącej wariacją na temat faustowskiego paktu z diabłem i motywu Żyda Wiecznego Tułacza. Perry podąża tym tropem, ale wprowadza własne modyfikacje. U niej Melmoth to kobieta, która zanegowała zmartwychwstanie Chrystusa i została za to skazana na samotną, wieczną tułaczkę. Przyciąga ją smutek, żal i winy za zbrodnie – pragnie przeciągnąć osoby, które dopuściły się takich rzeczy, na swoją stronę, by towarzyszyły w jej karze.
Na powieść Sarah Perry składa się znaczna liczba przeplatających się opowieści, historii w historiach, wtrąceń i zapisków uzupełniających obraz. Poza głównym, teraźniejszym wątkiem autorka serwuje czytelnikom chociażby opowieść chłopca z czasów II wojny światowej, który doniósł na sąsiadów, kobiety sprzed kilkuset lat oskarżonej przez kościelne władze z powodu innej wiary, braci zamieszanych pośrednio w masakrę Ormian w Turcji. Nawet każdy ze współczesnych bohaterów kryje w sobie jakąś mroczną opowieść, która zalega na dnie duszy.
Przesłanie Melmoth jest jasne: każdy z nas ma sekrety; czyny, których się wstydzi. Mogą one być efektem strachu, lenistwa, podążania z nurtem albo po prostu czystej zawiści. Intencje mogą być przeróżne, ale jeśli wewnętrznie się tego nie przepracuje, nie zasłuży się na odkupienie, to zagnieżdżony w nas robak będzie toczył duszę, a my będziemy marnieć. Perry pokazuje różne drogi, pozytywne i negatywne, aczkolwiek bardziej stara się zaoferować więcej nadziei, niż grozić potępieniem.
Powieść ma nastrojowy, melancholijny charakter. Wytworzona w ten sposób aura niesamowitości przypomina nieco klasyczne powieści gotyckie. Autorka sprawnie posługuje się piórem, tworząc skomplikowaną (choć, paradoksalnie, pod niektórymi względami niezwykle prostą), utkaną z wielu wątków opowieść, w której krok po kroku zdziera kolejne warstwy tajemnicy, buduje postacie i skłania nas do refleksji nad ich losem – a dzięki temu i nad nami samymi. Tu nie ma prostych odpowiedzi, ale być może pokazana jest ścieżka, którą warto podążać.
Poznaj recenzenta
Tymoteusz WronkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat