Polityka - recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 4 września 2019O filmie Polityka było głośno od kiedy Patryk Vega ogłosił, że nad nim pracuje. Czy szum był uzasadniony? Przeczytajcie naszą recenzję.
O filmie Polityka było głośno od kiedy Patryk Vega ogłosił, że nad nim pracuje. Czy szum był uzasadniony? Przeczytajcie naszą recenzję.
Zwiastun zapowiadał produkcję zabawną i lekką. Widzowie spodziewali się takiego Pitbulla Nowe prządki, tylko z luźną historią naszpikowaną różnego rodzaju gagami. Jak to u Patryka Vegii bywa, była to tylko iluzja. Polityka nie jest zabawnym filmem, choć ma kilka zabawnych momentów. Zresztą wszystkie zobaczyliśmy w zwiastunie. Jest to produkcja zbierająca kilka afer z ostatnich 4 lat i zgrabnie ubierająca je w fabułę mającą na celu uświadomienie widzowi, jak bardzo władza nim gardzi. Pokazuje polityków jako osoby uzależnione od władzy, które za nic mają swoją misję powierzoną przez wyborców. Interesują ich tylko stołki i pieniądze.
Całość składa się z aż sześciu aktów. Każdy z nich przedstawia jakieś głośne wydarzenie z udziałem polityka. Mamy więc m.in. wypadek pani premier, zachłannego ojca dyrektora, który za pomocą swojej telewizji wymusza na partii rządzącej dotacje z budżetu, romans pewnego wierzącego posła czy tworzenie i odwołanie pani premier. Wszystkie wydarzenia są ładnie ze sobą powiązane. Problem polega na tym, że są one wręcz kronikarskim przedstawieniem prawdziwych wydarzeń. Osoby mocniej interesujące się polską polityką i tym, co się w niej dzieje, z góry będą wiedziały, jak dane historie się skończą. Bez problemu, podobnie jak w Służbach specjalnych, rozpoznają w tych fikcyjnych postaciach osoby, którymi były inspirowane. I plansza na końcu filmu może mówić, że to media powiązały postać Arka z Bartłomiejem M., ale to porównanie samo nasuwa się na myśl.
Przewidywalność to największy zarzut do Polityki. Jeśli ktoś ogląda na bieżąco programy informacyjne czy czyta gazety, to dla takiej osoby ten ponad dwugodzinny film będzie po prostu nudny. Z pewnych aktów można było zrezygnować, jak choćby z opowieści o kształtowaniu dziennikarzy w telewizji należącej do ojca dyrektora. Jest to bowiem historia tak oderwana od głównego nurtu, że widz ma uczucie, jakby przez chwilę oglądał zupełnie inny film.
Patryk Vega wyreżyserował film mający na celu zebranie kilku afer z ostatnich 4 lat i pokazanie ich w formie fabularnej tym, którzy polityką się kompletnie nie interesują. Dla nich oglądanie, w jaki sposób kreuje się „gwiazdy” na scenie politycznej i jak szybko można je zgasić, może będzie ciekawym doświadczeniem. Reżyser zakłada, że jego widzowie, tak jak on, nie oglądają telewizji i na co dzień polityką się nie interesują. Dla nich to, co pokazuje na ekranie, może być czymś nowym, a może nawet zaskakującym. Dla mnie niestety nie było.
Polityka ma jednak kilka świetnych kreacji aktorskich. Andrzej Grabowski jako prezes jest wręcz genialny. Postać przez niego wykreowana rozstawia członków swojej partii po kątach. Wszystko musi być tak, jak on chce. On jest mózgiem tej partii, a reszta to tylko jej twarze. Jednocześnie prezes jest osobą samotną, która łaknie ludzkiego zainteresowania.
Film jednak kradnie Antoni Królikowski jako pupil ministra obrony narodowej. Aktor świetnie sportretował młodego karierowicza, któremu nagły przypływ pieniędzy i władzy kompletnie przewrócił w głowie. Królikowski idealnie do powierzonej roli pasuje. Jestem przekonany, że każdy widz z miejsca kupi tę kreację. Świetnie prezentują się również Zbigniew Zamachowski jako ojciec dyrektor czy Janusz Chabior jako minister obrony narodowej.
Polityka jest pełna dobrze dobranych mniejszych czy większych ról i na tym chyba polega jej największa siła. Na świetnym castingu. Szkoda tylko, że scenariusz nie jest na tym samym poziomie. Film jest za długi. Spokojnie można byłoby pozbyć się jednego, a może nawet dwóch aktów.
Patryk Vega zaskoczył, tworząc, jak na swoje standardy, poważny film o politykach. Zrobił to w iście reportażowym stylu, co jest największą wadą tej produkcji. Przez to stała się ona przewidywalna. Nie wnosi niczego nowego do tematu. Nie wzbudza też w widzu żadnych emocji ani chęci do dyskusji. Wychodząc z kina, posiadamy dokładnie tę samą wiedzę, z jaką do niego przychodziliśmy. Nie za bardzo rozumiem więc, jaki sens przyświecał Vedze podczas kręcenia tego filmu, bo ani on nie bawi, ani nie edukuje.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Dawid MuszyńskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat