The Bold Type: sezon 1, odcinek 9 – recenzja
Serial w najnowszym odcinku skupia się bieżących wydarzeniach Stanów Zjednoczonych i do swojej fabuły wykorzystuje postać obecnego prezydenta. Liczne żarty i podteksty dotyczące polityki mogą jednak rozśmieszyć nawet i nas, a pomysły na gry towarzyskie bardzo łatwo dałoby radę przenieść na nasz rodzimy grunt.
Serial w najnowszym odcinku skupia się bieżących wydarzeniach Stanów Zjednoczonych i do swojej fabuły wykorzystuje postać obecnego prezydenta. Liczne żarty i podteksty dotyczące polityki mogą jednak rozśmieszyć nawet i nas, a pomysły na gry towarzyskie bardzo łatwo dałoby radę przenieść na nasz rodzimy grunt.
Odcinek Before Tequila Sunrise daje okazję swoim bohaterom, by się lepiej poznali. Nie mówimy tutaj oczywiście o samych głównych paniach: Sutton, Jane i Kat, ale o postaciach drugoplanowych, które do tej pory w przyjemny sposób uzupełniały wątki właściwe. Praktycznie wszystkich ważniejszych bohaterów zamknięto w jednym miejscu - budynku magazynu Scarlet - z którego nie mogli wyjść, ponieważ prezydent USA ucztował w jednej z pobliskich restauracji. Pracownicy okolicznych biur musieli zatem pozostać na miejscu, co w przypadku redakcji Scarlet skutkuje kilkoma ciekawymi momentami.
Przede wszystkim powrócił związek Pinstripe i Jane. Ten pierwszy stracił pracę, co jest wynikiem zwolnień, o których była mowa w poprzednim odcinku. Chemia między bohaterami dalej jest wyczuwalna, a ich duet jest jednym z ciekawszych w całym serialu. Dynamika pomiędzy postaciami nie jest ani wymuszona, ani męcząca, a lekko sarkastyczne poczucie humoru im towarzyszące zdecydowanie sprawdza się na ekranach. Z racji ograniczenia przestrzeni dla bohaterów, odcinek wydaje się być bardziej intensywny, a sama atmosfera zagęszczona od dwuznacznych spojrzeń i ukrytych sojuszy. Oczywiście spora dawka ekstrawagancko podanego alkoholu ma również wpływ na bieg wydarzeń. Gra polegająca na tym, by wypić shota za każdym razem, kiedy wspominane jest nazwisko prezydenta, dodaje miłego, rebelianckiego akcentu pokazującego ducha amerykańskiego społeczeństwa.
Serial poruszył też wątek migracji i ograniczeń terytorialnych, a to za sprawą postaci Adeny. Artystka nie została wpuszczona do USA, ponieważ status jej wizy nie był do końca jasny, a bilet wykupiony w jedną stronę nie nie robi pozytywnego wrażenia. W podobnej sytuacji, nie tak dawno temu, znaleźli się niektórzy obywatele Stanów Zjednoczonych, którym nowy prezydent odebrał możliwość powrotu do kraju. Problem jak najbardziej na czasie, choć jak zwykle serial poszedł na ideologiczną łatwiznę. Produkcja zmusza swoich widzów do myślenia, otwiera drzwi do dyskusji, ale po prostu jej nie podejmuje. W zamian za to dostaliśmy pięknie nakręconą randkę pomiędzy paniami, która może cieszyć wyłącznie oko. Dramat osób koczujących na lotnisku został ubrany w zbyt jasne i ciepłe kolory. Nawet tych kilka łez nie przekonuje za bardzo do powagi sytuacji. Adena i Kat spędzają uroczą noc na lotnisku, odpoczywają w stylowym hotelu, mając jedynie paręnaście godzin, by nacieszyć się sobą. Kat odkrywa jak bezpieczne, ale nudne, było jej dotychczasowe życie. Adena z kolei, podróżowała po świecie, odkrywając nie tylko świat, ale i siebie samą. Staje się dzięki temu inspiracją dla wszystkich tych, którzy boją się zrobić pierwszy krok ku własnym marzeniom. Niestety, nie wystarcza to Kat, która mimo że wydaje się być gotowa, by porzucić wszystko i podążyć za Adeną, ostatecznie nie podejmuje ryzyka. Sytuacja jak najbardziej znajoma tym, którzy choć raz się nad czymś wahali. Doskonale widać, że serial bardzo stara się otwierać oczy widzom, mobilizować ich do działania, w pewien sposób nawet wpłynąć na ich decyzje. I mimo całej mojej sympatii dla takiej “misji” czuję się nieco rozczarowana. Czegoś mi brakuje tutaj, takiej małej wisienki na torcie ideologii. Być może doczekam się na mocniejszy, bardziej życiowy akcent w finale sezonu.
Odcinek stoi również pod znakiem poważnego dylematu w życiu Jane. Młoda dziennikarka waha się pomiędzy lojalnością wobec Scarlet a przerażającym, ale być bardziej ambitnym i satysfakcjonującym etatem w magazynie Incite. Przez cały odcinek Jane rozważa za i przeciw zmiany pracy, robi listy, analizuje, a przede wszystkim rozmawia na ten temat ze wszystkimi, tylko nie z Jacqueline. W efekcie dochodzi do kilku dość standardowych wpadek i komicznych sytuacji, które są ogólnie dobre, ale nic ponad to. Jest zabawnie i lekko, ale zrezygnowano z elementów zaskoczenia. Mam dosyć mieszane uczucia wobec tego wątku i nie do końca są dla mnie jasne intencje twórców pod tym względem. Serial żyje magazynem Scarlet i więzią pomiędzy głównymi bohaterkami. Takie rozłączenie ich losów może zwiastować koniec dla pewnej bardzo charakterystycznej cechy całego serialu. Nie jestem po prostu przekonana, czy aby pewno jest to dobre rozwiązanie na tym etapie. Fabularnie stanowi to dość mocny konflikt popychający znacząco akcję do przodu i być może wynikną z tego ciekawe pomysły na przyszłość. Póki co jednak podchodzę do całej tej zmiany pracy sceptycznie i bez większego entuzjazmu.
Warto również zwrócić uwagę, że serial zdecydował się dość mocno porównać związki swoich bohaterów. Od jakiegoś czasu mniejszości seksualne domagają się pozytywnej reprezentacji swoich spraw w telewizji. The Bold Type ewidentnie wychodzi im naprzeciw, choć tym samym dyskredytuje (nie zawsze, ale jednak) heteroseksualne związki. Chodzi tutaj o sceny erotyczne pomiędzy Sutton i Alexem a Kat i Adeną. O ile dwie panie dostały pełną romantyzmu scenerię, a sam akt wychodzi z poczucia miłości i więzi o tyle Sutton i Alex kochają się na szybko i po dużej dawce alkoholu. Nawet sposób w jaki pokazano poranek po szalonej nocy jest całkowicie odmienny. Sutton i Alex, niczym prawie obcy sobie ludzie wstają do swoich spraw, gdzie z kolei Kat i Adena mają jeszcze czułe pięć minut dla siebie. Takie skontrastowanie relacji bohaterów posiada jednoznacznie oceniający wydźwięk. Nie wiem, czy w tym przypadku nie jest to aż przedobrzone. Zastanawia mnie tylko, na ile chodzi tu o kontrast homo/hetero związku, a na ile pokazanie różnych motywów w relacji pomiędzy partnerami, np. po alkoholu czy pod wpływem impulsu.
Odcinek Before Tequila Sunrise nie jest zły, choć do najłatwiejszych też nie należy. Twórcy zdecydowali się podjąć kilka ciekawych tematów, choć nie do końca udźwignęli ich ciężar. Niemniej jednak forma, w jakiej podają owe dylematy jak zwykle zadowala i stoi na równym poziomie. Jest szybko, przyjemnie i ciekawie i jeżeli komuś do tej pory nie przeszkadzał bardzo feministyczny wydźwięk, to i teraz nie będzie to większym problemem. Serial zbliża się do końca i przed nami pozostał już tylko finał.
Źródło: zdjęcie główne: Freeform/Phillippe Bosse
Poznaj recenzenta
Paulina WiśniewskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat