The Boys - sezon 4, odcinki 1-3 - recenzja spoilerowa
Data premiery w Polsce: 13 czerwca 2024The Boys powrócili z trzema nowymi odcinkami, w których nie brakuje szalonych akcji i krwi. Jednak wydaje się, że czarny humor ma większy ciężar niż zwykle…
The Boys powrócili z trzema nowymi odcinkami, w których nie brakuje szalonych akcji i krwi. Jednak wydaje się, że czarny humor ma większy ciężar niż zwykle…
Chłopaki mają nowy cel: muszą pokonać Victorię Neuman przed objęciem przez nią stanowiska wiceprezydentki USA, gdy głową państwa zostanie Robert Singer. Dlatego The Boys rozpoczyna się od akcji na spotkaniu wyborczym. Kimiko, Frenchie, Mother’s Milk i Hughie próbują na różne sposoby dobrać się do supka. A to kończy się krwawą jatką w hotelu i efektownym oraz jednocześnie zabawnym skokiem z budynku. Już wiemy, że serial powrócił w dobrej formie, aby znowu zaskakiwać nas różnymi szalonymi i brawurowymi wydarzeniami. Nawet można mówić o sięgnięciu do korzeni z 1. sezonu, w którym dużo czasu poświęcano inwigilacji i działaniu z ukrycia. A Neuman? Na razie trudno mówić o niej jako o wrogu numer 1. Zdecydowanie jest to potężna i bardzo groźna postać. Jak na razie nic na nią nie działa, co humorystycznie pokazano w scenie z Hughiem i Butcherem.
Była to tylko rozgrzewka przed kolejnymi krwawymi wydarzeniami, które zapewniały tę specyficzną rozrywkę. Dostaliśmy szaloną walkę Kimiko z członkami Jasnego Błysku, którą widzowie oglądali z perspektywy Frenchiego na haju. Aż przypomniały się sceny z Pokolenia V, gdy makabryczną akcję zastąpiono muppetami (choć była ona lepsza i bardziej pomysłowa niż ta w The Boys). Produkcja od Amazon Prime Video nie byłaby sobą, gdyby nie pojawiło się w niej sporo nagości, powodującej lekkie zażenowanie. Walka (w sali, w której odbywała się bar micwa) pomiędzy MM, Kimiko i Frenchiem a Splinterem (w tej roli Rob Benedict, czyli kolejny aktor z Nie z tego świata) i Petardą była pełna chaosu. Scena nie była też tak widowiskowa, jak ta otwierająca 4. sezon, ale za to muzyka w tle dodała jej dynamiki.
Lodowisko zapamiętamy na dłużej, bo odbywała się na nim próba dziwacznego przedstawienia bożonarodzeniowego. W serialu obejrzeliśmy tylko kawałek pokazu, ale w Internecie pojawiła się pełna wersja, którą warto zobaczyć (mimo że jest nieco obrazoburcza). Spotkanie Neuman z Homelanderem i Sister Sage zaciekawiało. I trzymało w napięciu, bo Hughie podsłuchiwał tę rozmowę w szybie wentylacyjnym niczym Ethan Hunt. Tym razem lawinę wydarzeń zapoczątkowała niepozorna kropla potu. Homelander rozpętał istne pandemonium na lodzie. Te sceny przyniosły najwięcej czarnego humoru, krwi i szaleństwa w stylu The Boys.
W trzech nowych odcinkach nie brakuje szokujących momentów, których dostarcza Homelander. Bohater przestaje się hamować i wzbudza we wszystkich przerażenie. Wyjątkowy dyskomfort wywoływała scena, gdy kazał Deepowi wykorzystać seksualnie A-Traina. Również wiele emocji wzbudziła śmierć Todda i pozostałych fanów tego superbohatera, których zmasakrowane ciała posłużyły do manipulacji. Szokowała też śmierć Aniki z działu IT. Były to nieprzyjemne momenty, ponieważ ginęły niewinne osoby.
Sam Homelander mierzy się ze… starością. Nie jestem przekonana, czy to atrakcyjny wątek do eksploracji, choć jest dość zabawny. Dzięki niemu lider Siódemki ma większą motywację, aby w pewnym sensie przygotowywać syna na swojego następcę. Przykro się patrzy, gdy Vought wykorzystuje Ryana do budowania wizerunku medialnego. To interesujący wątek, bo pokazuje mechanizmy korporacji oraz działów marketingowych. Ciekawostką jest gościnny występ Johna Koyamy, czyli słynnego koordynatora kaskaderów w roli Koya. Trzeba jednak przyznać, że brutalna i przypadkowa śmierć tej postaci z ręki Ryana była do przewidzenia – pokazana była w zwiastunie, ale też czuło się, że fabuła zmierza w tym kierunku.
Wątek Homelandera posłużył również do wprowadzenia nowych superbohaterek do Siódemki. Obsadzenie aktorki w roli pozbawionej skrupułów białej, wyszczekanej, propagandowej blogerki, która chce zniszczyć Starlight, nie było trudnym zadaniem. Valorie Curry gra tak, że wywołuje skrajne emocje. Do tego jej wątek pozwala wyjawić niechlubną przeszłość Annie. Większym wyzwaniem było znalezienie odtwórczyni Sister Sage, która jest najmądrzejszą osobą na świecie. Taka postać mogła wywoływać irytację, ale Susan Heyward sprawia, że słuchamy jej z uwagą niczym Homelander. Nowe postaci są wyraziste i ciekawe – bardziej polegają na swoich inteligentnych manipulacjach niż na sile mięśni. I są w tym bardzo efektywne.
Trochę szkoda, że Butcher jest odsunięty od działań Chłopaków, ale i tak zawsze pcha się do centrum wydarzeń. Umiera z powodu guza mózgu, ale chce naprawić wyrządzone krzywdy oraz uratować Ryana przed Homelanderem. Motyw zwidów Bekki jest średni i dość ograny. Przynajmniej powrót Shantel VanSanten się udał. Poza tym z Butcherem dzieją się dziwne rzeczy – coś przemieściło się w jego szyi, więc przynajmniej mamy tajemnicę do rozwiązania. Największą wartością jego wątku jest gościnny występ Jeffreya Deana Morgana w roli Kesslera z komiksu, a zarazem kolejnego kolegi Erica Kripkego (showrunnera) z Nie z tego świata. Trudno nie dostrzec podobieństw do Negana z The Walking Dead. Na szczęście aktor w The Boys może być znacznie bardziej wulgarny i wygadany, zupełnie jak złoczyńca z komiksu o zombie. Na razie niewiele miał do zagrania, więc trudno oceniać jego wkład w historię.
Nie przekonuje mnie wątek Frenchiego. Bohater wdał się w romans z mężczyzną, któremu zabił rodzinę, gdy pracował dla Małej Niny. Nie chodzi o to, że okazał się postacią biseksualną, bo to raczej nie jest zaskoczeniem, ale o to, że wątek oparty na wielkim poczuciu winy wydaje się wymyślony na siłę. Do tego pojawił się on nagle i niespodziewanie, a przecież w poprzednim sezonie twórcy skupiali się na rozwijającym się uczuciu do Kimiko. Zresztą to samo tyczy się też tej superbohaterki, która przypomniała sobie o Jasnym Błysku i nagle poczuła chęć zemsty na jej dawnych oprawcach. To troszkę wtórne. Podobnie zresztą jak wątek MM, który ma wymiar rodzinnego i trochę nużącego dramatu. Najważniejsze, że zarówno Laz Alonso, Tomer Capone, jak i Karen Fukuhara grają znakomicie, więc dzięki nim ich wątki intrygują.
Nie można zapomnieć też o Annie, która pragnie się odciąć od Starlight, ale Ruch chce, by była twarzą oporu wobec reżimu Homelandera. Te zmagania są średnio interesujące, ale już to, jak przeżywa ataki Petardy, budzi sporo emocji oraz współczucie. Kobieta nie ma łatwo, a Erin Moriarty z odcinka na odcinek się rozkręca. A żeby jeszcze nadać większego ciężaru całej historii, twórcy wymyślili, aby ojciec Hughiego dostał udaru. Miejmy nadzieję, że Simon Pegg będzie mieć coś więcej do odegrania niż leżenie w łóżku szpitalnym – takiego talentu nie można zmarnować! Ponadto wprowadzono do tego wątku jego matkę, o której Hughie kilka razy opowiadał. Rosemarie DeWitt to nie jest castingowy strzał w dziesiątkę, ale gra przyzwoicie. Musimy poczekać, jak ten wątek się potoczy, aby ostatecznie ocenić jej występ.
Co ciekawe, najlepiej prezentuje się wątek A-Traina, który chce odkupić winy i sam z siebie pomaga Chłopakom. Jego historia nie jest wymuszona chęcią zapełnienia fabuły. To kontynuacja tego, co zostało nakreślone w poprzednich sezonach. Postać się rozwija – rozumie swoje błędy i próbuje być lepszym człowiekiem, a wszystko to przy ogromnej presji, jaką wywiera Vought i Homelander. Jessie T. Usher dobrze oddaje uczucia podłamanego bohatera, dzięki czemu powoli przekonujemy się do szczerości jego czynów.
Duże zdziwienie wywołuje Black Noir, który nie dość, że "powrócił z martwych", to jeszcze mówi! To nie jest ten sam superbohater z poprzednich sezonów – cichy i morderczy ninja. Kryje się za tym jakaś zagadka, która może być poniekąd oparta na motywie z komiksu. W każdym razie ta nieoczekiwana zmiana jest przezabawna.
W The Boys nie zabrakło wspaniałych gościnnych występów! Will Ferrell znów zaskoczył. Podtrzymał tradycję pokazywania zabawnych scen z kręcenia filmów dla Vought. Raczej wątpliwe, żeby dostał Oscara za tę rolę, ale cameo wyszło komicznie. Ponadto Tilda Swinton podłożyła głos ośmiornicy, którą Deep trzyma w akwarium w szafie. Motyw z kochanką z mackami już się trochę przejadł i nie bawi jak na początku. Z kolei spostrzegawczy widzowie zauważyli pewnie też wizerunek Zacha McGowana, znanego z Piratów, jako kandydata do Siódemki. A easter eggiem można uznać książkę, którą czytała Sister Sage. Jej autorem jest filozof Saul Kirpke, który był spokrewniony z Erikiem Kripke. Warto też zauważyć, że przebranie Homelandera, który w zwykłych ciuchach odwiedził Sister Sage, nawiązywało do Clarka Kenta. I nie można zapomnieć o grze wideo, w którą grali Ryan i Butcher, przypominającą Mortal Kombat. The Boys zawsze dostarczali smaczków w serialu i w tym sezonie nie jest inaczej.
Pierwsze odcinki The Boys są napakowane wątkami i wydarzeniami. Z jednej strony to dobrze, ponieważ nie ma czasu na nudę, a epizody się nie dłużą. Z drugiej strony widzowie mogą czuć się przytłoczeni, szczególnie że nowe historie oraz osobiste problemy postaci mają spory ciężar, a humor nie równoważy negatywnych emocji, jakie wywołują poczynania Homelandera i pozostałych z Siódemki. Trochę brakuje w nich świeżości, choć nie można posądzić twórców o brak dobrych pomysłów. Nie wszystkim może się spodobać nacisk na politykę i kapitalizm Vought. Jednak ich propaganda nie tylko dobrze odzwierciedla chory i bezrefleksyjny konsumpcjonizm USA, ale też jest niewygodnym, ale celnym i uświadamiającym komentarzem do sytuacji w tym kraju. Przez to można odnieść wrażenie, że historia stała się mniej rozrywkowa.
The Boys to wciąż kapitalny serial, który przedstawia satyryczny obraz superbohaterów na wzór Czarnego lustra. Stawka będzie rosnąć z odcinka na odcinek, a pierwsze epizody to tylko przygrywka do wielu skrajnych emocji – od śmiechu po dyskomfort i frustrację. Zapnijcie pasy, bo będzie się działo!
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1950, kończy 74 lat
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1935, kończy 89 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1983, kończy 41 lat