„Uncharted: Kolekcja Nathana Drake’a” – recenzja
Data premiery w Polsce: 7 października 2015"Uncharted: Kolekcja Nathana Drake’a" to tak naprawdę 3 gry w jednym. I nawet jeśli przeszliście je wcześniej na konsoli PlayStation 3, to zapewniam – po przygody Nathana Drake’a warto sięgnąć raz jeszcze. Szczególnie przed oczekiwaną premierą 4. części, która wydana zostanie już w marcu 2016 roku.
"Uncharted: Kolekcja Nathana Drake’a" to tak naprawdę 3 gry w jednym. I nawet jeśli przeszliście je wcześniej na konsoli PlayStation 3, to zapewniam – po przygody Nathana Drake’a warto sięgnąć raz jeszcze. Szczególnie przed oczekiwaną premierą 4. części, która wydana zostanie już w marcu 2016 roku.
Nigdy nie ukrywałem swojej niechęci do gier w wersji remaster, czyli starych produkcji z PS3/X360 wydawanych na nowe konsole. Developerzy do tworzenia tego typu tytułów podchodzą na dwa sposoby. Większość podbija rozdzielczość i liczbę klatek na sekundę, dokłada do tytułu wyraz „remastered” i wrzuca na półki sklepowe niemal tę samą grę co rok lub kilka lat wcześniej. Na szczęście niektórzy twórcy do odświeżania starych gier podchodzą bardziej odpowiedzialnie. Szlak wytyczony został przez Microsoft i pierwszą odsłonę „Gears of War” w edycji „Ultimate”. Naughty Dog zrobiło podobnie – wydało kolekcję trzech gier, w które na PlayStation 4 po prostu trzeba zagrać. No bo kto nie chciałby jeszcze raz przeżyć szalonych przygód Nathana Drake’a?
O jakość „Kolekcji Nathana Drake’a” byłem spokojny. Naughty Dog to firma na tyle szanowana w branży, że po prostu nie mogła pozwolić sobie na wpadkę. Nawet jeśli nad produkcją pracowało Bluepoint Games, to „psiaki” nadzorowały cały proces i nie pozwoliły na wpadki, jakie miały miejsce np. przy wersji remaster „God of War 3”. Nathana Drake’a przedstawiać nie trzeba, skupię się więc od razu na zawartości. „Uncharted: The Nathan Drake Collection” to trzy gry – trylogia przygód popularnego archeologa, na którą składają się: „Fortuna Drake’a”, „Pośród złodziei” oraz „Oszustwo Drake’a”. W tym miejscu warto zwrócić uwagę, że w kolekcji brakuje „Złotej otchłani”, czyli gry wydanej na PS Vita. Z jednej strony wielka szkoda, bo domyślam się, że wielu graczy nie miało okazji zagrać w tę część (która przy okazji jest prequelem pierwszej), ale można zrozumieć twórców, którzy chcieli skupić się na oryginalnej trylogii. Wydaje mi się jednak, że „Złota otchłań” na ekranie na pewno nie prezentowałaby się gorzej niż „Fortuna Drake’a” z 2007 roku.
[video-browser playlist="754392" suggest=""]
Z głównego menu „Kolekcji…” mamy do wyboru każdą z trzech gier, a po jej uruchomieniu naszym oczom ukazują się już znane menusy każdej części z charakterystyczną muzyką przygrywającą w tle. Już przy samym rozpoczęciu gry w oczy rzucają się pewne modyfikacje, takie jak dodatkowe poziomy trudności (z czego ostatni – brutalny – jest zablokowany). Jest też opcja „ciągłej gry na czas”, a w trakcie rozgrywki każda z części indywidualnie zlicza nasze dokonania (np. liczbę zabójstw, eliminowanie przeciwników z ukrycia, headshoty itd.) oraz porównuje je z innymi graczami z naszej listy znajomych w PSN. Grając w „Kolekcję Nathana Drake’a”, statystyki pojawiały mi się bardzo często, co tylko utwierdzało mnie w przekonaniu, że w zremasterowane „Uncharted” gra mnóstwo osób.
I wcale im się nie dziwię, „Uncharted” wygląda bowiem piękniej niż kiedykolwiek. W końcu grafika wyświetlana jest w jakości Full HD, a do tego w 60 klatkach na sekundę i uwierzcie – ma to znaczenie! Twórcy zmodyfikowali też tekstury, poprawili oświetlenie, animacje twarzy oraz sam wygląd bohaterów. Uczciwie należy przyznać, że „jedynka” mocno odstaje od dwóch kolejnych części. W sumie nie ma się co temu dziwić - w „Fortunie Drake’a” strzelanie, poruszanie się i animacje są takie, jak… w 2007 roku, czyli dość stare. Aby jednak to zmienić, Naughty i Bluepoint Games musieliby „jedynkę” stworzyć zupełnie od nowa.
W "Kolekcję Nathana Drake’a" najlepiej jest grać od początku do końca. Uruchomienie i przejście "jedynki" sprawia, że znacznie bardziej doceniamy wygląd „Pośród złodziei” i „Oszustwa Drake’a”. Mało tego – może się mylę, ale gdy grałem w drugą i trzecią część, miałem wrażenie, że obie produkcje wyglądają naprawdę znakomicie. W żadnym wypadku nie czułem, że jest to remaster gry z PS3 na konsolę PS4. Druga, a w szczególności trzecia odsłona „Uncharted” wyglądają jak gry dedykowane PlayStation 4, a chyba o to w remasterach chodzi, prawda? Widoki na Borneo, w nepalskiej wiosce u podnóża Himalajów czy w Jemenie i na pustynii Rub' al Khali robią piorunujące wrażenie!
Cieszy fakt, że twórcy ujednolicili sterowanie, przez co gdy raz przyzwyczaimy się do układu przycisków na padzie, w kolejnych częściach nie będzie z nim problemów. Zauważyłem też, że przy taśmowym graniu kolejnych części nie warto przechodzić ich na tym samym poziomie trudności. Gdy na normalnym rozprawimy się z końcowymi poziomami „Pośród złodziei”, początek "trójki" okaże się bardzo łatwy, dlatego najlepszym rozwiązaniem (z mojej perspektywy) jest podkręcanie poziomu trudności o jeden do góry wraz z przechodzeniem kolejnych odsłon.
Nawet jeśli znacie serię, to i tak w „Uncharted” będziecie ginąć. Na szczęście dzięki mocy PlayStation 4 gracze mogą zapomnieć o długich czasach ładowania gry z PS3. Na nowej konsoli Sony wszystko wczytuje się w ekspresowym tempie. Grając w „Kolekcję Nathan Drake’a”, ubolewałem trochę, że z „trójki” wycięto tryb multiplayer. Na szczęście już w grudniu zostanie nam to zrekompensowane, bo każdy, kto posiada „Kolekcję”, będzie mógł wziąć udział w testach beta trybu wieloosobowego w grze „Uncharted 4: Kres Złodzieja”.
Na koniec najważniejsze – „Uncharted: Kolekcja Nathana Drake’a” wydana jest w całości po polsku, a to oznacza napisy i dialogi w każdej części, nawet w „jedynce”. Jarosław Boberek i reszta ekipy powrócili, by raz jeszcze użyczyć swoich głosów, tym razem w pierwszej odsłonie przygód Nathana Drake’a. O poziomie i jakości dubbingu się nie wypowiem, ponieważ jestem fanem Nolana Northa i jego pracy w angielskiej wersji gry. Wydaje się jednak, że osoby lubiące polski dubbing również przy „Fortunie Drake’a” nie będą zawiedzeni.
„Uncharted: The Nathan Drake Collection zapewni Wam minimum 30 godzin zabawy, bo właśnie tyle czasu potrzeba, by przejść na normalnym poziomie trudności wszystkie trzy gry. Jeśli nie mieliście wcześniej okazji zapoznać się z przygodami Drake’a, a posiadacie PlayStation 4, to idealna okazja, by nadrobić całą trylogię tuż przed premierą „czwórki”. Przy „Kolekcji” będą się jednak świetnie bawić nawet ci gracze, którzy zaliczyli ją na PlayStation 3. Nieprzypadkowo „Uncharted” było serią, która tak naprawdę „sprzedała” na całym świecie PS3. Ludzie kupowali tę konsolę właśnie dla Nathana Drake’a i jego przygód, które w żaden sposób nie postarzały się przez ostatnie lata i wciąż oferują masę frajdy.
PLUSY:
+ oprawa graficzna, 1080p, 60 FPS,
+ trzy znakomite gry w jednym,
+ okazja, by przeżyć przygody Nathana Drake’a raz jeszcze,
+ ujednolicone sterowanie,
+ czasy wczytywania poziomów,
+ nowe poziomy trudności.
MINUSY:
- brak „Złotej otchłani” z PS Vita,
- „jedynka” wygląda słabiej od kolejnych dwóch części.
Poznaj recenzenta
Marcin RączkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat