„Wirus”: Zbudować armię – recenzja
The Strain konsekwentnie posuwa historię do przodu i w każdym kolejnym odcinku dostarcza ciekawych elementów układanki, które przybliżają nam postać Mistrza – wszechmocnego wampira i głównego antagonisty serialu.
The Strain konsekwentnie posuwa historię do przodu i w każdym kolejnym odcinku dostarcza ciekawych elementów układanki, które przybliżają nam postać Mistrza – wszechmocnego wampira i głównego antagonisty serialu.
The Strain ("The Strain") ponownie zaskakuje dojrzałością w opowiadaniu historii. To jedna z rzeczy, która najbardziej może się tu podobać – żaden z wątków pobocznych nie jest wydłużany na siłę, każdy funkcjonuje tylko pod dyktando głównej linii fabularnej. Kiedy nie jest już potrzebny, twórcy nie wahają się, aby brutalnie go zakończyć. Tym samym trzeba pochwalić świetnie prowadzone historie ocalałych pasażerów. Scenarzyści umiejętnie nimi rotują i, co ważne, nie pełnią one roli jednowymiarowych wypełniaczy – te postacie otrzymują tożsamość i własny miniświat, rozbudowany do tego stopnia, aby widzom choć trochę na tych nieszczęśnikach zależało. Tak było z biednym pilotem czy Anselem, a teraz startujemy z Joan Luss (Leslie Hope).
Dom Ansela to kolejny przystanek Abrahama i Epha. Dekapitacja jest priorytetem tego pierwszego, a nasz doktorek szuka dowodu rozprzestrzenienia się wirusa w celu zarządzenia kwarantanny Manhattanu. On jeszcze naiwnie wierzy, że mu się uda, ale my wiemy, że to niemożliwe. Jedyne, co pozostało do zrobienia (i o czym stary Setrakian sam nie omieszkał wspomnieć), to zbudowanie małej armię łowców wampirów. Można chyba powiedzieć po seansie tego epizodu, że Nora niedługo dołączy to tej krucjaty. Tak samo Fet, który tylko potwierdził nasze przypuszczenia, że za dnia reszta ewoluujących pasażerów lotu 753 rezyduje pod ziemią w systemie ściekowym Nowego Jorku. W nocy poczynają sobie coraz śmielej i wszechobecna panika to tylko kwestia czasu.
[video-browser playlist="632196" suggest=""]
Wspominałem w jednej z wcześniejszych recenzji, że chętnie zobaczyłbym prequel Wirusa o przygodach młodego Abrahama. I proszę, jak na zawołanie scenarzyści wprowadzili do fabuły retrospekcje z nim w roli głównej. Nie dowiedzieliśmy się z nich zbyt wiele, ale wydaje się, że twórcy będą nas nimi raczyć przynajmniej przez kilka następnych odcinków, a może i do końca sezonu. Wiemy, że Mistrz był w 1944 roku w Polsce i nawiedzał nazistowski obóz koncentracyjny, na którego czele stał nie kto inny, tylko Eichorst, który 70 lat później wygląda dokładnie tak samo. Jedynie swastyka zniknęła z jego ubioru. To, jak Abe stał się łowcą Strigoi, jest wątkiem niezwykle interesującym i z ogromną ciekawością czekam na więcej flashbacków.
Czytaj także: "Wirus" - 2. sezon zamówiony
The Strain stacji FX od samego początku wie, czym chce być, i brnie do przodu według ściśle ustalonego planu. Nie bazuje jedynie na tanich horrorowych trikach i płytkiej historii, ale tworzy rozbudowany świat przedstawiony i sieć interesujących postaci, co sprawia, że seans mija bardzo szybko i chciałoby się od razu mieć kolejny odcinek do obejrzenia.
Poznaj recenzenta
Oskar RogalskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat