If I Stay” opowiada historię utalentowanej młodej wiolonczelistki, która marzy, aby dostać się na renomowaną uczelnię muzyczną. Zakochana w rockmanie, musi podjąć decyzję, czy zrezygnuje z miłości, aby podążyć za swoją pasją. Wszystko się zmienia, kiedy dziewczyna uczestniczy w wypadku samochodowym. Trafia do szpitala, gdzie walczy o swoje życie. Nie ulega wątpliwości, że „If I Stay” jest skierowane do młodzieży. Wyidealizowana, ociekająca lukrem historia miłości ugrzecznionego do granic absurdu rockmana i kruchej niczym porcelanowa lalka wiolonczelistki przypomina bajkę, która nie ma prawa skończyć się źle. Owszem, ma to swój urok i klimat, ale przesłodzona relacja Mii i Adama może wielu widzów mdlić od nierealności tego związku. Jednak nieoczekiwany zwrot akcji całkowicie zmienia postrzeganie filmu i zaciekawia, jak sytuacja się rozwinie. Czy walcząca o życie w szpitalu główna bohaterka „zostanie, jeśli kocha”? Na szczęście film bardzo dobrze się ogląda. Nakręcono go na podstawie bestsellerowej książki Gayle Forman "Jeśli zostanę" i tak jak w powieści narrację prowadzi Mia Hall. Dzięki temu historia jej życia jest jasna i zrozumiała, ale przede wszystkim buduje emocjonalną więź widza z główną bohaterką. Fabuła przeplata się między retrospekcjami a wydarzeniami rozgrywającymi się w szpitalu. Z każdą minutą film robi się coraz bardziej dramatyczny i niespodziewanie trzyma w napięciu do dosłownie ostatnich sekund. Główni aktorzy „If I Stay” wypadają jednak bezbarwnie. Chloë Grace Moretz wykazuje się talentem - jej delikatna, spokojna Mia przykuwa uwagę. Niestety cały jej wysiłek niweczy nijaki, bezpłciowy Jamie Blackley. Przez to owa para wypada blado, monotonnie i po prostu nudno. Za to Mireille Enos i Joshua Leonard świetnie się odnaleźli w roli rodziców, którzy poświęcili swoją rockową pasję wychowywaniu dzieci. Są zabawni, naturalni, pozwalają uwierzyć, że ta piękna bajka ma jednak jakiś kontakt z rzeczywistością. Swoje kilka chwil ma też Stacy Keach, który w niejednej scenie prawdziwie wzrusza. [video-browser playlist="681805" suggest=""] Warto też wspomnieć o warstwie muzycznej tego dramatu. Twórcy (a przede wszystkim reżyser R.J. Cutler) wykonali tutaj kawał dobrej roboty. Połączenie dwóch kompletnie różnych światów - rocka i muzyki klasycznej - wydaje się zadaniem karkołomnym, wręcz skazanym na niepowodzenie, a jednak każdy utwór idealnie wpasowuje się w moment. Nie tylko świetnie słucha się muzyki, ale również przyjemnie ogląda aktorów w czasie ich występów, a to dlatego, że Jamie Blackley podczas kręcenie zdjęć wykonywał utwory na żywo na scenie, stąd tyle w nich życia. Z kolei Chloë Grace Moretz potrzebowała dublerki, lecz dzięki umiejętnemu montażowi wydaje nam się, że to ona cały czas gra na wiolonczeli. Wiarygodne sceny pozwalają maksymalnie wczuć się w muzykę. Wydanie DVD oferuje nam kilka bogatych materiałów dodatkowych. Możemy obejrzeć teledysk do piosenki „Never Coming Down”, galerię zdjęć, zwiastun i wycięte sceny, jednak największą wartość mają komentarze reżysera do filmu oraz osobne do udźwiękowienia. Niezwykle interesująco R.J. Cutler opowiada o doborze poszczególnych utworów i kilku ciekawostkach. Uświadamia to, ile serca włożył w realizację tego filmu. Czytaj również: Chris Pine negocjuje rolę w filmie „Wonder Woman”If I Stay” to propozycja skierowana do nastolatków. Na szczęście ten melodramat jest tak dobrze opowiedziany i starannie nakręcony, że dojrzalsi widzowie również mogą spojrzeć na film przychylnym wzrokiem. Niejedna osoba uroni łzę i zachwyci się muzyką, a co najważniejsze – wciąż jest to lepsza historia miłosna od „Zmierzchu”.
Źródło: Monolith
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj