Box office bombs, czyli największe komercyjne klapy
W kinowym żargonie funkcjonuje zwrot „box office bomb”, określający film, który przyniósł ogromne straty finansowe. W naszym rodzimym języku nazywamy takie produkcje komercyjnymi klapami. Pierwsze analizy wpływów z kas biletowych, tragiczne recenzje i równie złe opinie widzów sugerują, że grono to powiększy się zaraz o „Fantastyczną Czwórkę”. A jak prezentują się inne pozycje z tej niechlubnej listy?
W kinowym żargonie funkcjonuje zwrot „box office bomb”, określający film, który przyniósł ogromne straty finansowe. W naszym rodzimym języku nazywamy takie produkcje komercyjnymi klapami. Pierwsze analizy wpływów z kas biletowych, tragiczne recenzje i równie złe opinie widzów sugerują, że grono to powiększy się zaraz o „Fantastyczną Czwórkę”. A jak prezentują się inne pozycje z tej niechlubnej listy?
Poza „The Fantastic Four”, która także ma szansę załapać się do zestawienia, tegoroczny sezon filmowy przyniósł jeszcze dwie komercyjne porażki. Pierwsza z nich to fatalny na wszystkich frontach „Jupiter Ascending” rodzeństwa Wachowskich, który odnotował straty rzędu 88 mln dolarów. Druga to disneyowska „Tomorrowland”, notująca 77,6 mln dolarów strat (wg innych źródeł, uwzględniających marketing, strata ta mogła wynieść nawet 120-140 mln dolarów). Ta może jeszcze nieznacznie poprawić swoją pozycję dzięki licencjonowanym produktom i wpływom z rynku domowego, ale i tak pozostanie jedną z najważniejszych klap 2015 roku - o tyle przykrą, że opartą na względnie oryginalnej wizji. Słabe, choć nie tak tragiczne wyniki finansowe odnotowały także takie filmy jak „Mortdecai”, „Blackhat” i „Seventh Son” (debiutujący na przełomie 2014 i 2015 roku) – biorąc to pod uwagę, a także fakt, że do końca roku pozostało jeszcze kilka miesięcy, może okazać się, że rocznik 2015 dołączy do historycznie złych lat: 2013 (czterech przedstawicieli w najgorszej siódemce) oraz 1999, 2001 i 2005, które wśród box office’owych bomb mają aż po pięć przedstawicieli.
To powiedziawszy, przechodzimy już do zestawienia 10 największych komercyjnych klap.
„Pluto Nash” (2002)
Budżet: 100 mln $ | Przychód: 7 mln $ | Strata: 96,4 mln $
Kosmiczna komedia z Eddiem Murphym w dwóch rolach głównych to jedna z największych klęsk w historii kina – zarówno pod względem komercyjnym, jak i artystycznym, film ten znajduje się bowiem również w zestawieniach najgorszych produkcji Hollywood, a ponadto nominowany był do 5 Złotych Malin. Krytykowany był z każdej strony - za fatalny humor, efekty specjalne, dialogi i tragiczne aktorstwo. Z budżetem sięgającym 100 milionów dolarów, ponoć zwiększonym jeszcze o 20 mln na promocję, zarobił zaledwie 7 mln dolarów na całym świecie. Wynik poprawił co prawda na rynku DVD, gdzie osiągnął prawie 25 mln dolarów zysku, ale i tak pozostaje klapą o niezrozumiałych proporcjach.
[video-browser playlist="741463" suggest=""]
„Stealth” (2005)
Budżet: 135 mln $ | Przychód: 76 mln $ | Strata: 96,5 mln $
Kino akcji pomieszane z science fiction, które opowiadało o losach trójki pilotów i samolotu sterowanego sztuczną inteligencją, także poniosło sromotną klęskę. Nie pomógł udział Jamiego Foxxa i Jessiki Biel, a o porażce po raz kolejny zdecydowały negatywne recenzje, w których przewijało się ironiczne określenie filmu jako wersji „Top Gun” dla ubogich. „Niewidzialny” jest także przykładem złego otwarcia w dniu premiery, które później rzutuje na finalny wynik – wraz z kolejnymi tygodniami liczba widzów zmalała o 55%, a następnie 65%. Ze stratą prawie 100 mln dolarów, stał się najgorszą pozycją w ówczesnej serii finansowych katastrof studia Columbia Pictures.
[video-browser playlist="741465" suggest=""]
„Sahara” (2005)
Budżet: 160 mln $ | Przychód: 119 mln $ | Strata: 100 mln $
Od tego miejsca zaczynają się filmy, których strata przekracza 100 milionów dolarów, a trzeba przyznać, że „Sahara” to pozycja wyjątkowa również z innych względów. W roli głównej pojawił się popularny Matthew McConaughey, a było to kino przygodowe oparte na bestsellerowej powieści Clive’a Cusslera, które zebrało nie najgorsze (bo przeciętne) recenzje i w dniu otwarcia uplasowało się na pierwszym miejscu w box office. Film pogrążył jednak budżet i koszty, które zupełnie wymknęły się spod kontroli. Dziennikarz Los Angeles Times poświęcił sprawie obszerny artykuł, w którym przytoczył oficjalną dokumentację i szczegółowo opisał większość pozycji kosztorysu. Początkowo zakładano budżet w wysokości 80 mln dolarów, ale ostatecznie rozrósł się on do rozmiarów 160 mln. Obok 8-milionowej gaży dla McConaugheya pojawiły się między innymi takie opłaty jak: 2 mln za sekwencję z katastrofą samolotu, która nie została wykorzystana; wynagrodzenia dla około tysiąca członków produkcji; 3,8 mln dla grupy scenarzystów; setki tysięcy dolarów w ramach opłat dla rządu Maroka i „lokalnych łapówek” oraz kilka milionów dolarów na zakup samochodów i łodzi.
[video-browser playlist="741467" suggest=""]
„Jack the Giant Slayer” (2013)
Budżet: 185-200 mln $ | Przychód: 197,6 mln $ | Strata: 86-101 mln $
Przygodowy film fantasty inspirowany angielską opowiastką jest prawdopodobnie największą porażką w karierze Bryana Singera. Nie do końca jednak filmowiec jest jej winien – „Jack the Giant Slayer” to przykład skrajnie negatywnych skutków konfliktu na linii reżyser-studio, zwłaszcza w przypadku, gdy w grę wchodzą tak wielkie pieniądze. To właśnie ów spór podawano w analizach jako główną przyczynę finansowej katastrofy. Singer chciał postawić na poważną tonację skierowaną do dojrzalszego widza, a studio naciskało na rodzinne widowisko. Kompromis w postaci kategorii PG-13 okazał się błędem, który podkreślano niemal we wszystkich recenzjach (z reguły przeciętnych), zaznaczając, iż dysonans tych dwóch podejść zaowocował filmem, który nie jest szczególnie atrakcyjny ani dla dorosłego widza, ani dla dziecka.
[video-browser playlist="741469" suggest=""]
„R.I.P.D.” (2013)
Budżet: 130-154 mln $ | Przychód: 78 mln $ | Strata: 90-114 mln $
Kolejny przykład tego, że do wysokobudżetowej ekranizacji komiksu należy podejść z głową, nie wystarczy bowiem sam bazowy materiał i zatrudnienie hollywoodzkich gwiazd. Co prawda rolę Jeffa Bridgesa wskazywano jako jeden z nielicznych jasnych punktów, ale już resztę filmu - od poziomu scenariusza przez grę aktorską aż po techniczną realizację - określono mianem skrajnie przewidywalnych i wtórnych. Zarzucano, że sam zamysł fabuły bezczelnie kradnie z pomysłów „Pogromców duchów” i „Facetów w czerni”, stając się ich wypaczoną wariacją. Skromne grono fanów i całkiem znośne oceny widzów nie miały szansy zrobić różnicy – bardzo słabe otwarcie i miażdżące recenzje dziennikarzy słusznie skazały film na porażkę.
[video-browser playlist="741470" suggest=""]
Czytaj dalej...
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat