Świt Ameryki - recenzja miniserialu
Świt Ameryki to nowy projekt Netflixa, który opowiada zamkniętą historię w sześciu odcinkach. Tylko dla dorosłych.
Świt Ameryki to nowy projekt Netflixa, który opowiada zamkniętą historię w sześciu odcinkach. Tylko dla dorosłych.
Polski tytuł Świt Ameryki nie oddaje tego, co oryginalny – American Primeval od razu mówi nam o tym, z czym będziemy mieć do czynienia. To opowieść o pierwotności, braku człowieczeństwa i dzikich instynktach. Taka tematyka dała możliwość opowiedzenia interesującej historii w gatunku kostiumowym.
To obraz, który dziwnie rezonuje z tym, co wiemy o współczesnych Stanach Zjednoczonych i strasznych rzeczach, które mają tam miejsce. W tym kraju obok spożywczaka znajdziecie sklep z karabinami, a masowe strzelaniny zdarzają się regularnie. Serial w pewnym sensie stara się odpowiedzieć na pytanie, skąd w obecnych czasach wzięły się takie, a nie inne zachowania. Co ukształtowało Amerykanów? W powieści nie brakuje fanatyzmu religijnego, ludzkiej głupoty i nienawiści wynikającej z lęku przed nieznanym. Są też symboliczne sceny w stylu: wokół nas pożar, ale pijemy, bo alkohol jest za darmo. Twórcy chcieli pogłębić fabułę, by dać nam do myślenia i skłonić do refleksji dotyczącej współczesnego obrazu Stanów Zjednoczonych i ogólnie pojętego człowieczeństwa. Bez stawiania diagnoz czy wybierania stron, ponieważ okrucieństwo wydarzeń mówi samo za siebie. Wychodzi to solidnie, ale mogło zostać jeszcze bardziej pogłębione. Na pewno nie ma mowy o subtelności.
Fabuła przenosi nas do XIX wieku. Do miejsca w Ameryce Północnej, które przy legendarnym Dzikim Zachodzie wydaje się bajką dla grzecznych dzieci. Scenarzysta Mark L. Smith (Zjawa) i reżyser Peter Berg (Dzień patriotów, Eskorta) podjęli się próby opowiedzenia historii dziejącej się w nieludzkich czasach. Nawet określenie "barbarzyński" nie oddaje tego, jak brutalny był ten okres. To powoduje, że przemoc osiąga ekstremalny poziom. Nie jest to jednak fanaberia twórców, bo sceny są autentyczne i ważne dla fabuły. Kamera nie ucieka od trudnych obrazów, przez co można poczuć dyskomfort. Ten tytuł będzie kandydować do miana jednego z najbrutalniejszych seriali 2025 roku.
Miniserial można umieścić w gatunku historical fiction. Dostajemy kombinację fikcyjnych wątków postaci i prawdziwych wydarzeń, ponieważ fabuła wpisana jest w okres Wojny w Utah, którą rozpętali mormoni. Pokazano nawet słynną masakrę, która jest z tym związana. Twórcy sprawnie to połączyli, by ostatecznie skupić się na tym, co najważniejsze: zwykłych ludziach i walce o przetrwanie. Fakty historyczne stanowią tło, dzięki któremu historie są w stanie emocjonalnie wybrzmieć.
Serial imponuje dbałością o detale. Jest realistyczny tak bardzo, jak to tylko możliwe. Świat poznajemy z różnych perspektyw – nie tylko mormonów, pionierów czy łowców nagród, ale też rdzennych Amerykanów. Na pochwałę zasługują scenografie, kostiumy, dzikie plenery, a także ukazanie obecnych na tych ziemiach kultur. Peter Berg kreuje mroczny i brudny świat, w który jesteśmy w stanie uwierzyć. Nie ma w tych odcinkach niczego, co wybijałoby z imersji. Strona wizualna imponuje, a zdjęcia – wyraźnie inspirowane oscarową Zjawą, przy której pracował scenarzysta serialu – pozwalają podkreślić nie tylko to, co wydaje się skażone pierwotnym złem, ale też dzikie piękno tego miejsca.
Tempo opowieści jest dobre, ponieważ Berg znalazł równowagę pomiędzy osobistymi podróżami postaci, ich przemianami a scenami akcji, które są zrealizowane fantastycznie! Mamy efektowność połączoną z dobrą pracą kamery i przemocą dopasowaną do danej walki czy starcia. Nie jest tego mało! Wielka masakra została nakręcona w kreatywny sposób – na długim ujęciu, bez cięć. Śledzimy matkę z synem w trakcie totalnego chaosu. To istny festiwal śmierci, krzyków i barbarzyńskiej rzezi. Skojarzyło mi się to z Bitwą Bękartów z Gry o tron, gdy Jon Snow znalazł się w samym środku walki. To ten sam wizualny klimat, perfekcyjnie podkreślający charakter wydarzenia, które ogląda się z podziwem i emocjami. Gdy bohaterowie walczą o przetrwanie, Świt Ameryki dostarcza wrażeń.
Świt Ameryki ogląda się dobrze. Główne postacie – matka, jej syn Devin i przewodnik Reed – wzbudzają sympatię, a ich losy budzą ciekawość. Twórcom zależało, by emocje w finale dotarły do satysfakcjonującej kulminacji, ale tak się nie stało. Niestety nie spodobały mi się pewne decyzje fabularne w ostatnim odcinku. Wydarzenia nie wybrzmiały należycie, więc nie jestem w stanie zaakceptować takiego zakończenia. Owszem, jest ono zgodne z zamierzeniem scenarzystów i wpisuje się w zamysł ukazania ludzkiej historii w niezwykle brutalnym miejscu, ale czegoś zabrakło. Jakby mrok i realizm za bardzo wpłynęły na twórców. Nie dostrzegli oni momentu, w którym powinni się zatrzymać. Ta opowieść mogłaby wzbudzać więcej emocji. To oczywiście nie zaprzepaszcza zalet, ale pozostawia duży niedosyt.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicanaEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryPremiery tygodnia
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1955, kończy 70 lat
ur. 1989, kończy 36 lat
ur. 1956, kończy 69 lat
ur. 1984, kończy 41 lat
ur. 1995, kończy 30 lat