COMIC-CON 2013: Noc szczęśliwych wybrańców
San Diego Comic-Con rozpoczyna w środę wieczór tzw. Preview Night, czyli Noc Pokazów. Kilka tysięcy szczęśliwców – lub po prostu fanów z koneksjami – może wcześniej niż wszyscy inni obejrzeć cuda i dziwy, które oferuje największe popkulturalne wydarzenie na świecie. No dobra, może tylko w Stanach.
San Diego Comic-Con rozpoczyna w środę wieczór tzw. Preview Night, czyli Noc Pokazów. Kilka tysięcy szczęśliwców – lub po prostu fanów z koneksjami – może wcześniej niż wszyscy inni obejrzeć cuda i dziwy, które oferuje największe popkulturalne wydarzenie na świecie. No dobra, może tylko w Stanach.
Tak naprawdę, w porównaniu z innymi konwentami, frekwencja podczas środowej Nocy Pokazów wydaje się niemalże normalna. Jasne, jest parę tysięcy osób, ale nie są to te przytłaczające tabuny, które zlecą się na konwent przez następne cztery dni, chociaż to i tak wydaje mi się szalenie imponujące. Zjawiło się tylu ludzi, a prawdziwy konwent nawet się jeszcze nie zaczął! Wszędzie widać tylko uśmiechnięte twarze. Miło mi donieść, że obsługa oraz ochrona sprawiają wrażenie pomocnych i sympatycznych. Zauważyłem też woźnego, który zamiatał niewielki bałagan pozostawiony przez jakiegoś przypadkowego konwentowicza. Przedstawiłem się i serdecznie podziękowałem mu za jego pracę. Jim, bo tak się nazywa, ku mojej radości powiedział, że jestem już dzisiaj czwartą osobą, która mu dziękuje. Niesamowite! Fani fantastyki i sci-fi rzeczywiście tworzą porządną, zgraną grupę ludzi.
Kolejki do dwóch osobnych eventów zaczęły się tworzyć już dzisiaj rano. Ogromna hala wystawowa (czyli dealer room) otwiera swoje podwoje, by zapewnić pierwszym entuzjastom szansę na produkty jeszcze niedostępne dla szerokich mas. W tym samym czasie, w jednej z największych sal balowych, telewizja Warner Bros. pokazuje programy ze swojej nadchodzącej ramówki. Halę wystawową mogę obejrzeć kiedy indziej, postanowiłem więc sprawdzić, jakież to serialowe smakołyki czekają nas w niedalekiej przyszłości. Najwyraźniej nie tylko ja wpadłem na ten pomysł: kolejka, w której stałem, okrążała całe centrum konwentowe! Gdy w końcu sala zapełniła się aż po brzegi, przygasły światła na sali, zapłonęły światła na scenie i rozległy się gromkie brawa. Po krótkim powitaniu zaczęła się Noc Pokazów, na której zapoznać się można zarówno z trailerami niektórych seriali, jak i pełnymi odcinkami pilotażowymi innych…
[image-browser playlist="590378" suggest=""]
Pierwszy zwiastun dotyczył nowego serialu Reign. Akcja dzieje się w trakcie panowania Henryka VIII, a główną bohaterką jest Maria, Królowa Szkotów grana przez Adelaide Kane. Poznajemy ją, gdy mając piętnaście lat przybywa do Francji jako narzeczona księcia Francisa. Myślicie: Dynastia Tudorów spotyka "Obłędnego rycerza". Niestety trailer nie zrobił na mnie wrażenia, choć lubię obie wspomniane produkcje. Tak po prawdzie to serial zdaje się kolejną wymówką, by stworzyć dramat dla nastolatków, tylko tym razem w pseudohistorycznych dekoracjach. Ludzie wydają się tam zbyt ładni, a ich makijaż zbyt idealny.
Potem dostaliśmy następny trailer. Producent Jerry Bruckheimer proponuje nam Hostages. Nie jestem pewien, w jaki sposób chcą z tego zrobić serial, ale może sprawdzi się formuła podobna do Hostages. Projekt dotyczy wzięcia zakładników, dzięki czemu ma dojść do zamachu na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Grają Toni Collette i Dylan McDermott, więc warto na serial zwrócić uwagę chociażby dla samego aktorstwa.
Pora na The Tomorrow People. Tym razem dostaliśmy cały pierwszy odcinek. To kolejna fabuła o dobrze wyglądających, przerośniętych licealistach. Potrafię sobie wyobrazić, jak przebiegało spotkanie, gdy tworzyli ten serial: "Hej, pamiętacie ten film »Jumper«? Ten, gdzie dzieciaki się teleportują, a źli, którzy myślą, że są dobrzy, próbują ich wytropić i zabić? Ooo! Trochę jak »X-men«! Tak! Możemy pomieszać elementy z różnych filmów i zrobić z tego serial!". "Ja chcę trójkąt miłosny!". "Ja chcę sympatyczny i pomocny komputer ze sztuczną inteligencją!". "Ja chcę zobaczyć, jak ktoś dusi kogoś z użyciem jakiejś mocy!". Dobra, może jestem zbyt okrutny. Hmm… Nie. Wcale nie jestem. To naprawdę tak wygląda. Ale, nawet jeśli to jest takie proste, serial jest na tyle sprawnie zrobiony, że nie wywołał mojej niechęci. Więcej, spodobał mi się. Tak jakby. Pewnie będę go oglądał tak długo, jak będę w stanie go znieść. A może z czasem się poprawi? Wiele seriali zwiększa swój poziom, jeśli od razu nie zostaną skasowane.
[image-browser playlist="590379" suggest=""]
Kolejny trailer to serial o nazwie Star-Crossed (tytuł nawiązuje do Szekspira oraz "przeklętej miłości" Romea i Julii). Kolejny młodociany dramat z przerośniętymi nastolatkami. Wojna z bardzo humanoidalnymi obcymi kończy się tym, że kosmiczni uchodźcy próbują pokojowo współegzystować z ludźmi. Ludzka dziewczyna i pozaziemski chłopak stają się składnikami w przepisie na zakazaną miłość. I wszystko jasne! Nagle tytuł nabiera sensu.
Zadebiutowała także komedia o nazwie "PET Squad" (Paranormal Extra Terrestrial – czyli Paranormalno-Pozaziemska Ekipa). Grupa studentów, która rzuciła studia w community college, rozpoczyna karierę jako badacze zjawisk paranormalnych. To coś jak Biuro, bo bohaterowie zdają sobie sprawę z obecności kamery i często przełamują tzw. czwartą ścianę, zwracając się bezpośrednio do widza. Mimo że serialu nie należy brać na poważnie, sprawia on wrażenie szalenie amatorskiego. Zupełnie jak jakiś studencki projekt w community college.
A teraz – The 100. Po nuklearnym holokauście życie przetrwało jedynie na Arce. Arka to w rzeczywistości 12 międzynarodowych stacji kosmicznych połączonych w jeden wielki organizm. Zasoby są na wykończeniu, więc setka młodocianych przestępców zostaje wysłana na powierzchnię Ziemi, by sprawdzić, czy planeta znów nadaje się do zamieszkania. I znów dzieciaki są trochę zbyt ładne, a las nocą świeci jak na Pandorze z Avatara. Wygląda na to jednak, że twórcy serialu naprawdę starali się wykonać dobrą robotę. Obejrzałem cały pierwszy odcinek i udało mu się utrzymać moją uwagę. Zapowiada się nieźle.
[video-browser playlist="616937" suggest=""]
Almost Human - to jest to! Najlepszy pilot ze wszystkich. Karl Urban i Michael Ealy jako gliniarz-renegat i jego partner-android, wszystko to oczywiście w świetnie zwizualizowanej, ciekawej technologicznie futurystycznej przyszłości. Kręcone z ręki sceny nadają serialowi poczucia pośpiechu, zwłaszcza w scenach strzelanin. Po obejrzeniu pierwszego odcinka wszyscy zgodnie bili brawo. Wszystko jak na razie wskazuje, że serial ten okaże się hitem. Może nawet uda mu się przetrwać cały sezon...
Potem obejrzeliśmy tajemniczy trailer "Capture", który wydaje się skrzyżowaniem Ryzykantów z Igrzyskami śmierci. Wyglądał on jak autentyczny program typu reality show i przypominał rozgrywki laser-taga, ale w klimacie science-fiction. W skrócie chodzi o to, że 12 drużyn po dwóch uczestników próbuje się nawzajem "upolować", by wygrać 250 tysięcy dolarów nagrody.
Na koniec uraczono nas odcinkiem The Originals. Jeśli lubicie Pamiętniki wampirów, pokochacie The Originals. Akcja dzieje się w Nowym Orleanie i tym razem młodzieżowy dramat z ponadnaturalnym twistem rozgrywa się między wampirami a czarownicami. Odpowiedzialni za to są twórcy, zgadliście, Pamiętników wampirów. Czy muszę mówić coś więcej?
Na tym zakończono Noc Pokazów, a gdy wychodziłem z sali, hala wystawowa była już zamknięta. Pozostańcie jednak z nami - jutro jest kolejny dzień.
Przekład: Anna Piotrowska
[image-browser playlist="590380" suggest=""]
[image-browser playlist="589720" suggest=""]Kevin Whitelock (Santee, Kalifornia) – człowiek wielu talentów: pilot śmigłowca, turniejowy rycerz, członek Southern California Browncoats (miłośnicy serialu "Firefly"), zapalony konwentowicz, od lat stały uczestnik San Diego Comic-Con. W 2012 roku wraz z żoną Anelią przyjął pod swój dach Jakuba Ćwieka i Macieja Wanickiego, którzy wybrali się na najważniejszy konwent świata. Od tego roku nasz amerykański korespondent.
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat