Słynne odejścia z seriali
Bardzo ostatnio głośno o odejściu Niny Dobrev z obsady serialu "Pamiętniki wampirów" - w końcu gra ona jedną z najważniejszych osób w tej opowieści. Ale przecież takie rzeczy zdarzały się już wcześniej...
Bardzo ostatnio głośno o odejściu Niny Dobrev z obsady serialu "Pamiętniki wampirów" - w końcu gra ona jedną z najważniejszych osób w tej opowieści. Ale przecież takie rzeczy zdarzały się już wcześniej...
Aktorzy odchodzący z seriali to nic nowego. Można wręcz stwierdzić, że to standardowa część popkulturowego obiegu. Oto powstaje serial, zatrudniani są w nim nowi, młodzi albo nie aż tak rozpoznawalni aktorzy, którzy z czasem – dzięki serialowi – stają się rozpoznawalni, popularni i w ogóle. I wtedy sam serial zaczyna im ciążyć – bo przez wiele miesięcy w roku trzeba być na planie, nie można skonsumować od razu tej popularności na większym ekranie. Więc odchodzą. Jedni faktycznie chwalą sobie potem tę decyzję, inni natychmiast wypadają z pierwszoligowego obiegu i trafiają gdzieś do filmów tworzonych od razu na rynek wideo. Są też tacy, którzy grzecznie przepraszają i wracają do swojego serialu. Różnie to bywa. Oto kilka wyrazistych przykładów:
"Beverly Hills, 90210"
Najpopularniejszy serial młodzieżowy lat 90. Opowieść o nastoletnim rodzeństwie, które przeprowadza się do Los Angeles i tam zaczyna chodzić do szkoły pełnej rozkapryszonych dzieci hollywoodzkich bogaczy. Trochę ich tam to bogactwo psuje, trochę oni naprawiają innych – jak to w życiu. Najbardziej to bogactwo i sława popsuły Brendę, a tak naprawdę Shannon Doherty, która grała w podstawowym duecie siostrę. Przekonana, że cała opowieść tylko na niej stoi i że to właśnie dzięki niej ludzie oglądają serial, odeszła po czwartym sezonie, by poświęcić się wielkiej kinowej karierze. Ta nigdy nie nastąpiła - Doherty włóczyła się przez lata po drugoligowych produkcjach, a z czasem też innych serialach (do tego jeszcze wrócimy). Dwa lata później w jej ślady poszedł Luke Perry, grający w serialu Dylana, lokalnego przystojniaka i przez długi czas chłopaka Brendy. Perry'emu wystarczyły dwa lata, by zorientować się, że poza marką „Beverly Hills 90210” dużo nie znaczy, i powrócił do serialu na ostatnie dwa sezony.
"Stargate SG-1"
Tu również poważne długie dziesięć sezonów na ekranie. Klasyczna i jedna z naszych ulubionych telewizyjnych opowieści SF także zaliczyła kilka odejść. Z podstawowej czwórki bohaterów najszybciej wykruszył się Michael Shanks, który po pięciu sezonach chciał spróbować czegoś innego, ale szybko się zorientował, że nic ciekawszego nie znajdzie, i po roku wrócił. Telewizyjny weteran i koło zamachowe serialu, Richard Dean „McGyver” Anderson, zmęczył się po ośmiu sezonach i w ostatnich dwóch jego Jack O'Neill wracał sporadycznie oraz gościnnie.
"The X-Files"
A teraz przykład wręcz kliniczny. Jeden z najsłynniejszych seriali wszech czasów, który opowiadał o parze agentów FBI tropiących różne niewytłumaczalne zjawiska. Ale cóż można zrobić, jeśli aktor grający jednego z tychże agentów ma dosyć? Bo David Duchowny po siedmiu latach miał dosyć i zdecydowanie ograniczył swój udział w produkcji serialu. Czy bez Foxa Muldera to wszystko mogło mieć jeszcze sens? Sensu, pomysłów i siły rozpędu wystarczyło jeszcze na dwa sezony. To i tak zupełnie przyzwoity wynik.
"Charmed"
Uprzedzałem, że jeszcze wrócimy do Shannon Doherty. Oto cztery lata po odejściu z „Beverly Hills 90210” i niespecjalnie udanych próbach kinowych Shannon znowu dostała główną rolę w serialu. Była jedną z trzech głównych bohaterek serialu „Czarodziejki”. Znowu sława, media, wielka popularność i znowu woda sodowa uderzyła do głowy. Tym razem nawet szybciej - po trzech sezonach. Bez niej serial bez większych kłopotów trwał jeszcze przez kolejnych sześć.
"Downton Abbey"
Ależ to była afera dwa lata temu. Główny wątek serialu o angielskiej arystokracji sprzed blisko stu lat to historia miłości Matthew i Lady Mary. Aż tu nagle grający Matthew Dan Stevens odchodzi. Oczywiście postać zawsze można zabić w wypadku samochodowym (nawet w tamtych czasach), ale co z fankami? A co dalej z Danem? Jeszcze za wcześnie, by stwierdzić na sto procent. Poczekajmy.
"C.S.I.: Crime Scene Investigation"
A tu chyba nikt się nie dziwi. No bo ileż można? Piętnasty sezon na antenie i wciąż kręcą. Pierwsza wielka gwiazda, William Petersen, i tak wytrzymała dziewięć sezonów. Marg Helgenberger - dwanaście. W międzyczasie na trzy pojawił się Laurence Fishburne. Całe szczęście, że to opowieść, w której liczy się efekt pracy zbiorowej, a nie pojedyncze postacie główne.
"Grey's Anatomy"
Podobnie jak w wielu serialach medycznych. Zerknijmy więc na trzy przykłady z tego podwórka – jeden to wciąż jeszcze emitowany serial „Chirurdzy”. W ciągu jedenastu sezonów zniknęła już jakaś połowa pierwotnych bohaterów. Najgłośniej było o Katherine Heigl, która po szóstym sezonie zdecydowała się odłożyć lekarski kitel i skoncentrować na komediach romantycznych. Sami oceńcie, z jakim skutkiem.
"ER"
Ale oczywiście najsłynniejszy i wciąż chyba najlepszy serial z tej półki to „Ostry dyżur” - również piętnaście sezonów, mimo że George Clooney i Julianna Margulies odeszli ostatecznie po szóstym, Anthony Edwards po ósmym i nawet Noah Wyle po dwunastym. Przecież odejście kilku lekarzy nie może spowodować zamknięcia pogotowia.
"Na dobre i na złe"
No, nie potrafiłem się powstrzymać. Obowiązkowy polski akcent i też serial medyczny. Kto pamięta, że początkowo była to opowieść o trójce przyjaciół, lekarzy wspólnie pracujących w szpitalu w Leśnej Górze? Tak było, gdy ten wciąż emitowany serial startował w 1999 roku. Krzysztof Pieczyński wytrzymał tam tylko cztery lata, a Artur Żmijewski i Małgorzata Foremniak ostatni raz pojawili się bodajże w 2012 roku. Serial wciąż trwa.
"That '70s Show"
Skończmy czymś weselszym (przynajmniej gatunkowo), wszak z sitcomów aktorzy też odchodzą. Niech za przykład robią Topher Grace i Ashton Kutcher, którzy po siedmiu sezonach opuścili „Różowe lata siedemdziesiąte”. To znaczy w ostatnim (ósmym) sezonie obaj pojawiają się gościnnie, acz to już nie to samo. Serial też już bez nich nie był w stanie dać sobie dłużej rady. Zresztą ile lat mogą trwać lata siedemdziesiąte?
"Wings"
I ostatni już przykład - klasyczny sitcom sprzed dwudziestu lat o małym prowincjonalnym lotnisku. Każdy, kto go oglądał, z pewnością pamięta Lowella, niespecjalnie rozgarniętego mechanika. Grający go Thomas Haden Church stał się tak popularny, że opuścił serial po szóstym sezonie i zaczął grać we własnym sitcomie - „Ned i Stacey”. Produkcja, w której grał postać tytułową, utrzymała się na antenie ledwo dwa sezony (tyle samo, ile „Skrzydła” bez Lowella). Tak bywa. A na swą wielką szansę w kinie Church musiał zaczekać jeszcze ładnych kilka lat, kiedy po roli w kameralnym filmie „Bezdroża” stał się tak głośny, że zaproponowano mu rolę Sandmana w „Spider-Manie 3”. Ale to już zupełnie inna historia...
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat