Zachwyty i rozczarowania 2015 – Kamil Śmiałkowski
Kończąc nasz cykl podsumowań 2015 roku, pokażę w punktach, co mnie zachwyciło i rozczarowało w minionych 12 miesiącach. Poprzednie teksty chyba jasno i wyraźnie pokazały, że nie jesteśmy żadnym monolitem. W ramach redakcji i jej współpracowników każdy ma swoje gusta, fascynacje, preferencje. Ścieramy się mocno, często prezentujemy odmienne zdania, staramy się pokazać plusy i minusy całej (pop)kulturalnej rzeczywistości, która nas otacza. W końcu o to chodzi w takim serwisie.
Kończąc nasz cykl podsumowań 2015 roku, pokażę w punktach, co mnie zachwyciło i rozczarowało w minionych 12 miesiącach. Poprzednie teksty chyba jasno i wyraźnie pokazały, że nie jesteśmy żadnym monolitem. W ramach redakcji i jej współpracowników każdy ma swoje gusta, fascynacje, preferencje. Ścieramy się mocno, często prezentujemy odmienne zdania, staramy się pokazać plusy i minusy całej (pop)kulturalnej rzeczywistości, która nas otacza. W końcu o to chodzi w takim serwisie.
Darwyn Cooke
Pewien wybitny komiksowy artysta. Wcześniej już jakoś tam miałem z nim do czynienia, ale 2015 to był w Polsce jego rok. Z każdym kolejnym albumem zachwycałem się nim coraz bardziej. Przyznaję, że dopiero w tym roku przeczytałem wydany ciut wcześniej pierwszy tom jego Parkera (Parker: The Hunter), ale kolejne (Parker #2, Zdobycz, Richard Stark's Parker: Slayground) wychodziły już w 2015, a każdy tylko potwierdzał i udowadniał, że to gość, który ma własny pomysł na komiksowy czarny kryminał i jest to pomysł rewelacyjny. Dodatkowo grudniowa premiera The New Frontier – wielkiego tomiszcza, w którym Cooke pokazuje swoją autorską wersję początków komiksowego uniwersum DC – ostatecznie utwierdziła mnie w opinii, że mamy do czynienia z artystą nietuzinkowym, oryginalnym i uniwersalnym zarazem. Kolejny jego komiks wyjdzie w lutym. Już czekam.
Trigger Mortis
Najnowsza powieść z Bondem to coś, na co czekałem od lat. Wiem, jestem skażony, Agentem 007 interesuję się od lat i trochę się na nim znam, ale naprawdę w tym roku ta powieść ucieszyła mnie znacznie bardziej niż nowy film, bo Anthony Horowitz jako pierwszy autor od dekad wziął się do roboty na poważnie. Umiejętnie wtopił swą nową fabułę w znane nam utwory Iana Fleminga, świetnie oddał klimat, język i ideę tamtych książek (coś analogicznego zrobił wcześniej w dwóch powieściach o Sherlocku Holmesie). To świetna literacka przygoda, a że zawsze lubiłem powieści Fleminga, to jestem naprawdę zachwycony.
BBC i lata sześćdziesiąte
Pod tym enigmatycznym tytułem kryją się trzy pozycje książkowe, które dla mnie w tym roku utworzyły rewelacyjne combo. Wszystkie dotyczą w dużej mierze pierwszej połowy lat sześćdziesiątych i tworzenia nowych programów w brytyjskiej telewizji BBC. To był bardzo szczególny okres w Anglii - okres, którego owocami żyjemy do dziś. Wtedy pojawili się The Beatles, kinowy James Bond, serial Doctor Who. No i Monty Python, a dwie pierwsze książki są właśnie o nich. Wspomnienia Johna Cleese'a So Anyway... i Everything I Ever Needed to Know About* I learned from Monty Python – świetne subiektywne wizje fermentu twórczego, jaki towarzyszył w powstawaniu jednego z przełomowych dzieł rozrywki XX wieku. Rzecz pięknie uzupełnia najnowsza powieść Nicka Hornbyego, Funny Girl – zupełnie fikcyjna, ale świetnie oddająca realia historia pewnego telewizyjnego sitcomu. Oczywiście również w tamtych czasach. Świetne książki. Bardzo polecam.
Marsjanin
The Martian jest i owszem z tego roku, ale The Martian wyszła u nas pod koniec ubiegłego. Pozwolę sobie wpisać je jako combo do moich zachwytów nad tym rokiem – to w 2015 je wchłonąłem i do dziś jestem pod wrażeniem. Powieść pięknie udowadnia, że science fiction (w dosłownym tych słów znaczeniu) nie jest gatunkiem umarłym, że wciąż można mądrze, atrakcyjnie i dla szerokiej grupy odbiorców. Film to tylko potwierdza, a przy tym przypomina stare dobre czasy, gdy Ridley Scott miał jeszcze jakieś fajne pomysły, a nie przynudzał. Świetna obsada, pięknie poprowadzona opowieść, acz to tylko kinowy film (141 minut). By docenić tę opowieść, trzeba ją przeczytać – na ekranie jest mnóstwo skrótów i uproszczeń. Nieustannie polecam.
Inside Out
Na koniec jeszcze dwa moje zachwyty kinowe. Rewelacyjny film Pixara. Taki naprawdę dla całej rodziny (wiem, bo poszliśmy w komplecie), niestereotypowy, mądry, zabawny, z oryginalnym pomysłem - i to świetnie zrealizowanym. Aż człowiek zaczyna się zastanawiać, co mu tak w głowie siedzi. Brawo!
Kingsman: The Secret Service
Takie kino, jakie lubię najbardziej. Szybkie, inteligentne i wulgarne zarazem, brutalne i zabawne. Wszystko w świetnych proporcjach, z mistrzowską obsadą i jeszcze do tego na podstawie komiksu. Czegóż chcieć więcej od życia?
- 1
- 2 (current)
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1945, kończy 79 lat