Najbardziej irytujące hollywoodzkie stereotypy
Wszyscy je znamy. Większość z nas ich nienawidzi bądź ma ich już serdecznie dość. Oklepane motywy, stereotypowe postacie, przewidywalne historie - kino hollywoodzkie jest ich pełne i dzięki temu przez lata wykształciło swój bardzo charakterystyczny styl, ale jednocześnie stało się często rutynowe i banalne.
Wszyscy je znamy. Większość z nas ich nienawidzi bądź ma ich już serdecznie dość. Oklepane motywy, stereotypowe postacie, przewidywalne historie - kino hollywoodzkie jest ich pełne i dzięki temu przez lata wykształciło swój bardzo charakterystyczny styl, ale jednocześnie stało się często rutynowe i banalne.
5. Niekończąca się amunicja
Filmy akcji potrafią bawić nas wieloma klasycznymi motywami, które nigdy się nie nudzą, jak malownicze wybuchy, szaleńcze pościgi czy krwawe pojedynki. Jednak tolerancja się kończy w momencie, gdy bohater uzbrojony w jeden karabin posyła w kierunku wrogów niekończącą się serię bez przeładowania. Takich momentów nie szczędzi sobie Commando, Rambo czy nawet The Terminator w słynnej scenie w komisariacie policyjnym. Oczywiście filmy wojenne przywiązują dużo większą wagę do szczegółów dotyczących broni palnej, ale warto też wspomnieć tegorocznego Deadpool, w którym w scenie na autostradzie główny bohater posiada jedynie 12 kul i musi pokonać całą zgraję przeciwników z karabinami maszynowymi. Jego odliczanie i ostrożne planowanie kolejnych strzałów jest nie tylko oryginalne, ale i w zabawny sposób wyśmiewa ten nagminny błąd.
4. Bomba rozbrojona w ostatniej chwili
Zbliżamy się do ścisłej czołówki, nie może więc zabraknąć motywu, który oryginalnie miał budować napięcie i trzymać nas na krawędzi naszych siedzeń, obecnie zaś wywołuje tylko znużenie. Rozbrajanie bomby. Nic tak nie sprawia, że scenarzystom zaświecają się oczy, jak stary numer z tykającą bombą (najlepiej atomową) i samotnym bohaterem, który musi narażać życie dla dobra reszty. W Mission: Impossible - Ghost Protocol głowica nuklearna szybująca nad Nowym Jorkiem zostaje unieszkodliwiona dosłownie w ostatniej sekundzie, a w praktycznie co drugim odcinku MacGyver rozbrajanie bomby jest gwoździem programu. W filmie The Dark Knight Rises ładunek nuklearny przynajmniej wybucha, ale Batmanowi oczywiście udaje się w ostatniej chwili przetransportować go poza granice Gotham. Na koniec nikt nie ucierpiał, nawet sam wybawiciel.
A przecież rozbrajanie bomb może być zrealizowane nie tylko na zasadzie taniej sensacji, ale prawdziwego zagrożenia czyhającego na bohaterów, którzy nie zawsze wygrywają walkę z czasem. Wokół tej idei zbudowany The Hurt Locker, w którym już w pierwszej scenie amerykańskim żołnierzom w Iraku nie udaje się rozbroić kamizelki przytwierdzonej przez terrorystów do niewinnego człowieka. Od samego początku film daje nam do zrozumienia, że bohaterowie nie są niezniszczalnymi bogami kina akcji, a bomby mogą jednak wybuchnąć na ekranie.
3. Złoczyńca wyjaśnia swój plan
Wielką trójkę otwiera filmowa klisza, która nie tylko bawi swoim idiotyzmem, ale i dostarcza nam banalnego rozwiązania sytuacji niebezpiecznej dla bohatera. Czy Wy też macie dość filmów, w których związany bądź inaczej uwięziony protagonista wysłuchuje długiego wywodu swojego wroga i dzięki temu zyskuje czas, aby się uwolnić oraz powstrzymać dopiero co poznany plan? Dodatkowe punkty banału zdobywa film za użycie zwrotu „Powiem ci, co planuję, bo i tak za chwilę umrzesz”. Szczególnie jest to transparentne w starych filmach o przygodach Jamesa Bonda. Główny bohater zawsze poznaje niecny plan, zawsze udaje mu się go udaremnić i zawsze pokonuje swojego wroga. Oczywiście w ostatniej chwili.
Czy da się odwrócić ten niewyobrażalny stereotyp na korzyść filmu? Ano da się. Przypomnijmy sobie punkt kulminacyjny genialnego Se7en, w którym schwytany John Doe powoli objaśnia swój plan i dzięki temu przechyla szalę na swoją korzyść, a dwójka bohaterów pozostaje bezradna wobec jego intrygi. Złoczyńca ginie i jednocześnie zwycięża. W bardziej humorystyczny sposób stereotyp ten wyśmiewa film Kingsman: The Secret Service, w którym Valentine daruje sobie tłumaczenie swojego niecnego planu kwestią: „To nie jest jeden z tych filmów” i zabija głównego bohatera. Na szczęście też Hollywood coraz rzadziej porywa się na ten tani chwyt.
2. Happy End
Nie ma nic złego w starym, dobrym szczęśliwym zakończeniu, ale gdy taka opcja finału historii jest jedyną, jaką serwują nam kolejne hollywoodzkie blockbustery, to zaczyna powiewać nudą. Przestajemy martwić się o los głównego bohatera, bo i tak przeżyje, drugoplanowa towarzyszka zostanie jego ukochaną, a cały świat jednak nie ulegnie zagładzie. Takich filmów jest tak wiele, że nawet nie trzeba ich wymieniać – wszystkie komedie, większość adaptacji komiksów, kino akcji. Jaka szkoda. Gdyby tak bardziej zbalansować tworzone fabuły i pozwolić na więcej realizmu, to może filmy te pozostawałyby nam w pamięci na trochę dłużej. The Dark Knight uważany jest za najlepszy film komiksowy nie tylko ze względu na świetnych aktorów, ale i dlatego, że na koniec Batman jest największym przegranym i tym, który musi uciekać przed stróżami prawa. Z kolei filmy Tima Burtona bawią ekscentryczną estetyką i czarnym humorem oraz często fascynują gorzkim i nie do końca szczęśliwym zakończeniem, jak Edward Scissorhands, Corpse Bride czy Sweeney Todd: The Demon Barber of Fleet Street. Nie wszystko musi być sielanką, aby się podobać.
1. Deus Ex Machina
Termin ten wywodzi się jeszcze ze starożytnej Grecji i oznacza dźwig wprowadzający dane bóstwo na scenę w ostatnim akcie sztuki w celu szybkiego rozstrzygnięcia zaistniałego konfliktu. Dziś taki „bóg z maszyny” przetrwał jako synonim nieoczekiwanego i nieuzasadnionego do końca rozwiązania trudnej bądź niebezpiecznej sytuacji. Motyw ten może nie zawsze rujnuje film bezpowrotnie, ale jest tak często obecny w kinie hollywoodzkim i perfekcyjnie uosabia lenistwo scenarzystów, że zasługuje na miejsce pierwsze. Wielkie Orły w trylogii Władcy Pierścieni wydają się pojawiać zawsze w strategicznych momentach i ratować głównych bohaterów; Indiana Jones i przyjaciele zostają na końcu uratowani od nazistów przez nic innego, jak boską ingerencję w Raiders of the Lost Ark, a w finale Jurassic Park protagoniści osaczeni przez welociraptory nie zostają przez nie rozszarpani dzięki nagłej interwencji tyranozaura. Ze świecą szukać scen, w których bohater jednak nie zostaje uratowany w ostatniej chwili. Z najnowszych premier chyba tylko w Captain America: Civil War mamy sytuację, w której lecący na pomoc bohaterowie nie zdążają i ich kompan, Rhodey, z hukiem uderza o ziemię.
To już wszystkie stereotypy, które według mnie są najbardziej drażniące w filmach hollywoodzkich. Bez względu na ich liczbę dalej wszyscy będziemy kochać i oglądać kino amerykańskie, ale czasami naprawdę warto zwrócić uwagę na powtarzające się banały i nie traktować ich jak zło konieczne. Wszakże Hollywood nadal potrafi być oryginalne. A Wy jakich stereotypów nie cierpicie najbardziej? Dajcie znać w komentarzach.
- 1
- 2 (current)
Źródło: Zdjęcie główne: CW
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1964, kończy 60 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1974, kończy 50 lat