Najgorsze filmy w historii
Najgorsze filmy w historii to temat kontrowersyjny, ale wart uwagi. Postaraliśmy się wybrać je, opierając się na głosach całej redakcji.
Najgorsze filmy w historii to temat kontrowersyjny, ale wart uwagi. Postaraliśmy się wybrać je, opierając się na głosach całej redakcji.
Movie 43 (2013)
Komedia z nieprawdopodobnie gwiazdorską obsadą, która została podzielona na segmenty, czyli krótkie historyjki niepowiązane ze sobą. To przede wszystkim już poległo na etapie pomysłu, którego nie ma - każda kolejna historia opiera się na najniższym poziomie poczucia humoru (wydalanie na siebie kału podczas seksu itd.) i pretekstowej historii do pokazywania wielkich gwiazd w obrzydliwych scenach. Nie, tutaj nic nie bawiło, nic nie miało żadnego sensu. Pozostaje pytanie, jakie długi gwiazdy musiały spłacić, by zagrać w czymś takim.
Howard the Duck (1986)
Film science fiction Lucasfilmu o postaci z komiksów Marvela. Chyba można uznać, że panuje tutaj duży chaotyczny bałagan. Tak naprawdę to twórcy sami chyba nie wiedzieli, co chcą zrobić, a zamieszanie jest zrozumiałe, ponieważ pierwotnie miał być to film animowany, ale kontrakt zobowiązywał do zrobienia kina aktorskiego. Mamy zatem film z szybko starzejącymi się efektami specjalnymi i nierównym tonem - raz jest tak uroczo, że nawet dziecko mogłoby pooglądać, a częściej tak mrocznie, że można potem w nocy mieć koszmary.
Leonard Part 6 (1987)
Komedia z lat 80., której gwiazdą i autorem był Bill Cosby. Miała być to parodia szpiegowskich filmów, ale wyszło coś szkaradnego. Przede wszystkim ten film był kompletnie nieśmieszny, wręcz żenujący, przekombinowany i tak dziwaczny, że oglądało się go z trudem. Film jest tak zły, że sam Bill Cosby przed premierą namawiał ludzi, aby go nie oglądali. Wiele to mówi, prawda?
Bitwa o Ziemię (2000)
Tak to jest, jak ideologia miesza się do rozrywki. Wielkie gwiazdy kina, które są członkami kościoła scjentologicznego, stwierdziły, że świat potrzebuje wielkiego popularnego filmu opartego na powieściach założyciela tej religii. A że L. Ron Hubbard tworzył powieści SF (i z nudów wymyślił przy tym religię), no to dostaliśmy wielkie widowisko SF, ale tak złe, że zęby bolą. Filmy robione na kolanach rzadko się udają, niezależnie od tego, przed czym się klęczy. Oto piękny dowód.
Seventh Son (2014)
Wzorcowy przykład, jak zbyt dużym budżetem i przekombinowaniem scenariuszowym spartolić naprawdę niezły pomysł, a przy tym jeszcze zmarnować czas dobrym aktorom i sporej liczbie widzów, którzy zaciekawieni dobrym literackim pierwowzorem - powieścią fantasy Josepha Delaneya - wybrali się jednak do kina (i potem uciekali w popłochu). Oczywiście miał to być początek cyklu...
Fantastyczna Czwórka (1994)
To film, który nigdy nie wszedł do kin, więc traktujemy go jako wyjątek na liście. Naprawdę. I w sumie nawet nie miał wejść. Nakręcono go tylko dlatego, by wytwórnia nie utraciła praw do postaci Marvela - jeśli by nie powstał, to prawa wróciłyby do komiksowego wydawnictwa. Nakręcono więc byle co, byle jak i schowano do szuflady. Ale dziś nic nie zostaje w szufladach, więc ku uciesze fanów złego kina rzecz można w całości znaleźć na YT. Nie wiem, czy to nazwać karmą, czy sprawiedliwością, ale sami musicie przyznać, że kolejne filmy o Fantastycznej Czwórce powstają co jakiś czas i jeszcze żadnego nie można nazwać po prostu dobrym.
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat