Złote Globy 2016 – nasze typy w kategoriach filmowych
Rozdanie Złotych Globów już w najbliższą niedzielę. Pół żartem, pół serio postanowiliśmy zaprezentować, kto przewodzi w stawce, i wskazać naszych faworytów w konkretnych kategoriach - na początek tych filmowych.
Rozdanie Złotych Globów już w najbliższą niedzielę. Pół żartem, pół serio postanowiliśmy zaprezentować, kto przewodzi w stawce, i wskazać naszych faworytów w konkretnych kategoriach - na początek tych filmowych.
Lada dzień 73. edycja Złotych Globów – nagród przyznawanych przez Hollywoodzkie Stowarzyszenie Prasy Zagranicznej. Zasadniczo w tej imprezie chodzi o to, by szerzej nieznana grupa dziennikarzy przyznała swoje wyróżnienia, zanim zrobi to Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej w czasie rozdania Oscarów. Bardzo istotnym elementem jest też czerwony dywan i potężna libacja, w której mogą uczestniczyć twórcy i aktorzy serialowi – jak wiemy, nikt ich nie zaprasza na tę poważniejszą, oscarową balangę. Wreszcie przy okazji Złotych Globów można solidnie pożartować z całego filmowego światka i zapewne dlatego w roli prowadzącego galę powraca w tym roku Ricky Gervais. W trakcie przyznawania Oscarów jest bowiem już tak śmiesznie, że gospodarze na scenie ściągani są z przeraźliwie obscenicznego serialu Jak poznałem waszą matkę, względnie w trakcie ceremonii kulminacyjnym elementem staje się zamawianie pizzy i robienie selfie po kątach. Gervais gwarantuje za to żarty ze scjentologów czy tego, co Charlie Sheen robi na śniadanie (w tej edycji ten dowcip już zapewne nie przejdzie, ale możecie się spodziewać, że na tapecie pojawi się Bill Cosby). Czas najwyższy na to, byśmy i my odnieśli się do tego, co w trakcie Złotych Globów się wydarzy.
Najlepszy dramat
Kto wygra: Spotlight
Kto powinien wygrać: Mad Max: Fury Road
Czarny koń: papież Franciszek
W najważniejszej kategorii w tym roku wytoczono działa potężnego kalibru: więzienie matki z dzieckiem w domu (Room) i homoseksualna miłość w latach 50. (Carol) mierzą się z tropieniem pedofilskiego skandalu w Kościele Rzymskokatolickim (Spotlight). Oczywiście z góry można założyć, który z tych tematów cieszy się największym powodzeniem. Dzięki odważnemu podejściu do czyszczenia kościelnej Stajni Augiasza przez Franciszka ciężar gatunkowy Spotlight nieco osłabł, ale to prawdopodobnie nadal za mało, by liberalni dziennikarze akredytowani w Hollywood przeoczyli w typowaniu swojego faworyta tak delikatny w opisywanej materii film. Wszyscy wiemy, kto powinien tę kategorię wygrać w cuglach, jednak na drugim biegunie globowej walki wściekły i obłąkany Max spotyka prawdopodobnie jeszcze większego kozaka: faceta, który załatwił niedźwiedzia, przeszedł 300 km w czasie największych śnieżyc, spał w brzuchu konia, a na dodatek dostał ksywkę „Zjawa”.
Najlepsza komedia lub musical
Kto wygra: The Martian
Kto powinien wygrać: The Big Short
Czarny koń: Jason Statham i jego przechwałki w Spy
Patrząc na zestawienie filmów, które znalazły się w tej kategorii, można domniemywać, że coś jest nie tak z poczuciem humoru w Hollywood. Prześmieszny film o samotności w kosmosie, The Martian, w ostatecznej walce powinien zmierzyć się z ekonomicznym ubawem po pachy, The Big Short. Dzieło Scotta jest doskonale zrealizowane i w wielu momentach dobija do poziomu technicznej maestrii – to zapewne wystarczy na statuetkę. Nie zmienia to jednak faktu, że lekkość w opowiadaniu najbardziej skomplikowanych ekonomicznych problemów w Big Short jest tak ujmująca, że wielkim niedopatrzeniem będzie ograbienie tego filmu z jakichkolwiek nagród. W odwodzie zostają jeszcze Joy – historia kobiety, która wynalazła mop (boki zrywać); Spy – historia kobiety, która została szpiegiem, i Trainwreck – historia kobiety, która znalazła miłość. Najwidoczniej faceci na innych planetach i w okolicach Wall Street są nadal bardziej w cenie.
Najlepszy aktor w dramacie
Kto wygra: Leonardo DiCaprio za The Revenant
Kto powinien wygrać: Bryan Cranston za Trumbo
Czarny koń: niedźwiedzica z obsady The Revenant
W tej kategorii dochodzi do starcia dwóch znanych postaci amerykańskiej popkultury: DiCaprio i Steve’a Jobsa Michaela Fassbendera. Jeśli Leo nie dostanie statuetki, ziemia może pęknąć na pół, a nas zaatakują wyłażący z grobów zombie. Podejrzewam, że dziennikarze przyznający Globy nie będą ryzykować – przecież Steve Jobs pojawi się w kinie jeszcze niejednokrotnie, np. z okazji premiery kolejnego iPada. Ten pojedynek przesłania jednak znakomitą rolę Cranstona w Trumbo, gdzie wciela się on w rolę słynnego scenarzysty oskarżonego o powiązania z komunistami. Jest też Will Smith we Concussion i Eddie Redmayne, który w zeszłym roku grał niepełnosprawnego geniusza, więc teraz – dla zmyłki – staje się kobietą w The Danish Girl. Można zaryzykować stwierdzenie, że tylko niedźwiedzica kiereszująca DiCaprio może mu odebrać nagrodę (i przy okazji połamać kilka żeber).
Najlepszy aktor w komedii lub musicalu
Kto wygra: Matt Damon za The Martian
Kto powinien wygrać: Matt Damon za The Martian
Czarny koń: Matt Damon dowiadujący się o odkryciu wody na Marsie
W tej kategorii Złotych Globów sprawa jest prosta: Damon jako kosmiczny MacGyver i jego humorystyczny sznyt w czasie sadzenia ziemniaków na Marsie nie mają konkurencji. Carell i Bale w Big Short grają znakomicie (i to na tonach, do których nie przyzwyczaili do tej pory publiczności), ale ich problem polega na tym, że w tym samym filmie nie ma miejsca dla dwóch tak wyrazistych kreacji aktorskich jednocześnie – pierwszy przygniata drugiego i odwrotnie. Mark Ruffalo w Infinitely Polar Bear i Al Pacino w Danny Collins zostali do tej kategorii wklejeni niejako na doczepkę; z całą pewnością swojej gry nie wynieśli w okolice Czerwonej Planety.
Najlepsza aktorka w dramacie
Kto wygra: Brie Larson za Room
Kto powinien wygrać: Cate Blanchett i Rooney Mara po połowie Globu za Carol
Czarny koń: Eddie Redmayne w The Danish Girl
Brie Larson wyskakuje w tej kategorii jak filip z konopi: mało kto o niej wcześniej słyszał, grywała na drugich i trzecich planach, aż w końcu trafiła los na loterii i znakomitą rolą praktycznie zapewniła sobie Złoty Glob. Tuż za nią czai się Cate Blanchett, ale ona nagrodę dostała już w zeszłym roku. Nie zmienia to jednak faktu, że wraz z Marą stworzyły w Carol kapitalny aktorski tandem; choć sam film może wydawać się niejako wtórny, to para głównych bohaterek i ich wzajemne uwikłanie w swoje historie sprawiają, że ogląda się go z wielką przyjemnością. Jest jeszcze Saoirse Ronan - raz w Brooklynie, raz w Irlandii; przez cały film głównie gdzieś patrzy i ciągle nie wiadomo gdzie. Alicia Vikander (ze swoją pierwszą z dwóch tegorocznych nominacji) podobno przykrywa aktorsko Redmayne’a w Dziewczynie z portretu. Tak bardzo, że czasem nie sposób określić, kto jest tytułową bohaterką.
Najlepsza aktorka w komedii lub musicalu
Kto wygra: Amy Schumer za Trainwreck lub Jennifer Lawrence za Joy
Kto powinien wygrać: Amy Schumer za Trainwreck
Czarny koń: mop
Najbardziej zażarty pojedynek w filmowych kategoriach: Schumer i Lawrence idą łeb w łeb. Z jednej strony - niezwykle sympatyczna aktorka z wysublimowanym poczuciem humoru; z drugiej - ulubienica Ameryki. Podejrzewam, że w ostatecznym rozrachunku przeważy szalę swoista nienaturalność w roli Lawrence (nie do końca pasuje widzom jako trzydziestokilkuletnia samotna matka z mopem w dłoni) i fakt, że nagrodami obłowiła się już za poprzednie kreacje. Schumer z kolei tworzy znakomity portret współczesnej singielki, która osiąga sukces w życiu zawodowym i chce jeszcze znaleźć to, co w życiu najważniejsze. Lily Tomlin w Grandma, Maggie Smith w The Lady in the Van i Melisa McCarthy w Agentce stają się tylko tłem dla Lawrence i Schumer, przy czym ze Stanów płyną głosy, że zwłaszcza Tomlin wspięła się w swojej roli na aktorskie wyżyny.
Najlepszy aktor drugoplanowy
Kto wygra: Mark Rylance za Bridge of Spies
Kto powinien wygrać: Mark Rylance za Bridge of Spies
Czarny koń: Sylwester Stallone redefiniujący pojęcie „chmury”
Choć Rylance w Moście szpiegów pojawia się stosunkowo rzadko, to jednak ta subtelna i pozbawiona zbędnych szarż kreacja zapada w pamięć. W kilku scenach jego bohater zyskuje sympatię widza i szybko zapominamy, że de facto w całej historii to on jest tym „złym”. Rylance może obawiać się tylko Stallone’a. Po ogłoszeniu nominacji wszyscy popadali w zadziwienie, jednak Sly broni się kapitalną i niekiedy autoironiczną rolą w rozpisanym z dużymi dawkami sentymentu Creed. Jest jeszcze znakomity Idris Elba w Beasts of No Nation, w którym odsłania on cały aktorski kunszt, pokazując, że Luther w żaden sposób nie mógł go zaszufladkować. Paul Dano w Love & Mercy i Michael Shannon w 99 Homes również radzą sobie całkiem przednio, jednak zapewne nie na tyle, by statuetka znalazła się w ich dłoniach.
- 1 (current)
- 2
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat